Jeżeli Platforma utrzyma zapis, który nie daje mediom publicznym gwarancji stałych wpływów z budżetu państwa, SLD nie będzie dłużej popierało projektu nowej ustawy medialnej - zapowiada SLD. - A jeśli prezydent złoży weto, to my je poprzemy - mówi Ryszard Kalisz. Politycy Platformy próbują chłodzić nastroje i powtarzają, że "to tylko drobna kwestia".
W piątek senatorowie zaproponowali zmianę tekstu ustawy medialnej, przegłosowanej wcześniej przez Sejm (koalicją głosów PO-PSL-SLD). W przyjętych ok. 50 poprawkach zakłada się m.in. wpisanie do katalogu zadań mediów publicznych obowiązku wspierania chrześcijańskiego systemu wartości. Co jednak najważniejsze, w piątek senatorowie odrzucili poprawkę, która stanowiła, że kwota ok. 880 mln zł dla mediów publicznych byłaby corocznie sztywno określona w budżecie państwa.
SLD przestrasza
O poprawkach już chce rozmawiać z koalicjantem PSL (które w Senacie nie ma swoich reprezentantów). Lewica natomiast mówi wprost - jeśli zapis ten zostanie utrzymany, znów staniemy przeciwko projektowi. - Jeżeli Platforma go utrzyma, to wtedy złamie umowę i my nie będziemy mogli dalej tej ustawy popierać, a jeżeli prezydent złoży weto, to wtedy zagłosujemy za nim - podkreśla Ryszard Kalisz.
Politycy Platformy wydają się jednak nie zauważać problemu i od piątku powtarzają, że decyzje senatorów wprowadziły tylko "kosmetyczne zmiany" do treści ustawy. - To tylko jeden zapis, który dzieli, a ustawa jest bardzo obszerna. Nie chciałbym żeby tylko i wyłącznie ta jedna drobna kwestia była przedmiotem sporu. Wierzę w kompromis - zaznacza szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.
PO się dziwi i uspokaja
Nie bardzo wiadomo jak ten kompromis miałby jednak wyglądać, bo premier o decyzji senatorów wypowiada się jednoznacznie: - Nie widzę żadnego powodu, aby w szczególnych czasach kryzysu taką sztywną poprzeczkę: "nie mniej niż", miały uzyskiwać media publiczne - zaznaczał podczas ostatniej konferencji na szczycie unijnym w Brukseli. I w tym temacie nic się nie zmieniło: - Jesteśmy w sytuacji kryzysu, trzeba o tym pamiętać. Każda z instytucji chciałaby mieć dzisiaj wpisaną zagwarantowaną kwotę na swoją działalność, ale to nie jest możliwe - zaznacza Paweł Graś.
Rzecznika rządu "dziwią" ostre słowa polityków lewicy i wieszczy, że jeśli SLD rzeczywiście wycofałoby się z popierania rządowego projektu to "bardzo trudno byłoby im to wytłumaczyć ich wyborcom". - Oznaczałoby to, że są za utrzymaniem tego porządku, który dzisiaj panuje w mediach publicznych - ocenia Graś.
Najbardziej konsekwentny ws. ustawy medialnej jest Pałac Prezydencki. - Chodzi o to, żeby Platforma wraz z swoimi kolegami z PSL-u przejęła kontrolę nad mediami publicznymi - powtarza Aleksander Szczygło, jeden z najbliższych współpracowników prezydenta i szef BBN-u.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24