Chcemy przerwać ten żenujący spektakl z udziałem prezesa IPN - mówią politycy SLD i składają wniosek o odwołanie Janusza Kurtyki. Powodem są ostatnie ataki na byłych prezydentów: Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego. PO odpowiada: Zmiana na stanowisku szefa Instytutu nic nie zmieni. Jeśli chcemy zrobić coś dobrego, trzeba otworzyć archiwa.
- Liczymy, że wszystkie kluby poprą wniosek o odwołanie Janusza Kurtyki z funkcji prezesa IPN - powiedział na konferencji prasowej szef klubu Lewicy (składa się z posłów SLD - red.) Wojciech Olejniczak.
Jego zdaniem, czas przerwać żenujący spektakl z udziałem prezesa IPN, który prowadzi do podważania autorytetów.
- Wczoraj zaatakowano Lecha Wałęsę, dziś Aleksandra Kwaśniewskiego. Pytanie, kto będzie następny - podkreślił Olejniczak.
"Opowieść Kurtyki zmyślona"
Szef klubu Lewicy odniósł się w ten sposób do książki pracownika IPN o Wałęsie, w której napisał, że były prezydent był agentem SB i w czasach młodości miał nieślubne dziecko. A także do wypowiedzi Kurtyki o Kwaśniewskim. Prezes IPN powiedział w środę, że Kwaśniewski był zarejestrowanym agentem SB. Była to reakcja na nazwanie przez Kwaśniewskiego IPN-u Instytutem Kłamstwa Narodowego.
- Opowieść prezesa Kurtyki o Aleksandrze Kwaśniewskim jest w całości zmyślona - stwierdził Olejniczak. I przypomniał, że w 2000 r., kiedy Kwaśniewski kandydował na prezydenta sąd lustracyjny sprawdził jego oświadczenie lustracyjne i nie dopatrzył się współpracy z SB.
- Powracanie do tego tematu i stawianie w takim świetle Aleksandra Kwaśniewskiego jest bardzo szkodliwe dla wizerunku Polski - powiedział Olejniczak.
"Dali się zwieść braciom Kaczyńskim"
Szefowi klubu Lewicy wtórował przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski. Przy okazji wytknął PO, że krytykując obecnie IPN jest niekonsekwentna. Przypomniał bowiem, że nie tylko politycy PiS, ale również PO głosowali za obecnym szefem IPN i powołaniem Instytutu.
- Atak na IPN płynie nie tylko ze strony SLD, ale też z ust prominentnych działaczy PO. To oni odżegnywali się, że nie mają nic wspólnego z powołaniem IPN i prezesem tej instytucji. Marszałek Komorowski pytany o głosowanie ws. powołania Kurtyki, stwierdził: "kto głosował, ten głosował". Tymczasem w tym głosowaniu wzięło udział 127 posłów PO. Za - 127, Bronisław Komorowski - za, Donald Tusk - za - wyliczał Napieralski. - To są osoby winne sytuacji, która ma miejsce w Instytucie Pamięci Narodowej. Dziś krytykują, choć jeszcze niedawno byli piewcami tej instytucji - stwierdził szef SLD. I dodał: - Może dali się zwieść Jarosławowi Kaczyńskiemu i bratu, ale mogą naprawić ten błąd i zagłosować za odwołaniem Kurtyki.
Wszystko wskazuje jednak, że szef IPN pozostanie na stanowisku. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski uważa, że odwołanie go niewiele zmieni. - Umówmy się raczej, że zrealizujemy duży polityczny projekt dotyczący otwarcia akt IPN - apeluje. Prace nad zmianami w ustawie o IPN, są mocno zaawansowane, ale jak przyznaje sam Chlebowski, nie ma szczególnych powodów, aby projekt szybko trafił do parlamentu.
"Nie ma czego komentować"
Według PiS zmiany personalne w IPN nie są potrzebne; w opinii PSL szanse na odwołanie Kurtyki są małe.
Zgodnie z przepisami prezesa IPN powołuje i odwołuje Sejm, większością 3/5 głosów za zgodą Senatu, na wniosek Kolegium Instytutu Pamięci. - Do kolegium nie wpłynął żaden wniosek, dotyczący odwołania prezesa IPN - poinformował przewodniczący kolegium instytutu Andrzej Paczkowski. Historyk dodał, że nic nie wie też o tym, by książka Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie miałaby być przedmiotem obrad kolegium.
Źródło: tvn24.pl, Bild.de