Parlament to zakład pracy 560 posłów i senatorów. Każdy z nich pobiera pensję - w polskich realiach niemałą, ale w porównaniu z zarobkami w wielkim biznesie także niewygórowaną. Pojawiają się głosy, że najwyższy czas tę służbę sprofesjonalizować - znacznie zmniejszyć liczebność parlamentu, a pieniądze w ten sposób zaoszczędzone przeznaczyć na ekspertów, prawników i podwyżki dla najlepszych posłów i senatorów, tak by nie byli tylko "maszynką do głosowania". Sprawą zajął się reporter programu "Czarno na Białym".
Obecnie Biuro Legislacyjne Kancelarii Sejmu zatrudnia 45 prawników. To niezbędne, bo wśród samych posłów zaledwie 40 może poszczycić się takim wykształceniem.
Specjaliści z Biura przeglądają projekty ustaw, piszą opinie, dzielą się z parlamentarzystami wątpliwościami. Kłopot w tym - jak opowiada Marek Borowski, wieloletni poseł, a od niedawna senator niezależny - że ekspertów czasami traktuje się jak piąte koło u wozu.
- Legislator zwraca uwagę na różne nieprawidłowości, które projekt rządowy zawierał, natomiast przewodniczący komisji, który reprezentował akurat partię rządzącą, mówił: Proszę pana, to już wystarczy, już pan nie musi kontynuować, a potem dzwonił do jego szefa i skarżył na niego, że utrudnia proces legislacyjny - mówi Marek Borowski, senator niezależny, były marszałek Sejmu.
Szokujące? Najwyraźniej nie dla wszystkich. - Czasami tak jest, że wydaje się, że prawnicy są zbyt staranni, zbyt dokładni, nie biorą pod uwagę tego, że czasami pilne projekty potrzebują szybkiego tempa, ale z tym się trzeba liczyć - zauważa Grzegorz Schetyna, poseł PO, były marszałek Sejmu.
Za mało na prawnika?
Teoretycznie parlamentarzyści sami mogliby korzystać z pomocy prawników, bo otrzymują przecież pieniądze na działalność biur - co miesiąc to 11,5 tysiąca złotych. Tyle, że przy wielu innych wydatkach na fachową pomoc już nie wystarcza.
Jednak decyzją prezydium Sejmu każdy klub dostanie pieniądze na dodatkową obsługę prawną - po 10 tysięcy złotych na jeden etat. Liczba etatów zależy od wielkości klubu. W Sejmie przybędzie więc prawników.
Praca bez podwyżek
W Sejmie od czterech lat nie było podwyżki. Każdy zawodowy poseł i senator otrzymuje miesięcznie niespełna 10 tysięcy złotych brutto pensji plus prawie 2,5 tys. zł diety (2473,08 zł).
- Senatorowie i posłowie zarabiają bardzo przyzwoicie - mówi Bogdan Klich. - Nie można powiedzieć, że to są niskie pensje, nie przesadzajmy - wtóruje mu Marek Borowski. - Ja jako poseł zarabiam dużo - dodaje Grzegorz Napieralski.
Ale pojawiaja się głosy, że podwyżki w Sejmie mogłyby przyciągnąć lepszych fachowców. - Trzeba by było zredukować liczbę posłów i automatycznie te pieniądze, które byśmy zaoszczędzili, mogłyby pójść na uposażenia - proponuje Michał Kabaciński, poseł Ruchu Palikota.
- To jest jakiś pomysł, tylko czy byłaby wola polityczna na zredukowanie Sejmu no i ewentualnie - co zrobić z Senatem? - pyta Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL.
Próby jego likwidacji miały już miejsce w 2005 roku. Bez powodzenia. A dziś? - Nie ma większości na to, żeby zmienić konstytucję i żeby Senat zlikwidować - uważa Grzegorz Schetyna, poseł PO, były marszałek Sejmu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24