Jeszcze kilkanaście dni temu minister Ćwiąklaski musiał uspokajać polskich prokuratorów, którzy - nie chcąc zgodzić się na płace niższe od sędziowskich - straszyli strajkami. Okazuje się jednak, że sędziowie też, przynajmniej ich zdaniem, nie mają tak lekko i sami zapowiadają protesty. Powód? Oczywiście za niskie zarobki.
"Dzień bez wokandy" sędziowie z całego kraju zapowiadają na 31 marca. Ich cierpliwość się kończy, bo od dłuższego czasu nie mogą dogadać się z ministerstwem sprawiedliwości w kwestii swoich zarobków. Żądają jednak niemało.
Chcą dwa razy więcej - Ćwiąkalski rozkłada ręce
Jak podaje "Rzeczpospolita", dziś sędziowie sądów rejonowych mogą liczyć na zarobki ok 4-5 tys. złotych netto miesięcznie. Ale chcą dwa razy tyle. - 10 tys. zł netto to uczciwa propozycja dla sędziego sądu rejonowego. Wtedy moglibyśmy mówić o ukoronowaniu zawodu, tak jak chce tego minister Zbigniew Ćwiąkalski – mówi "Rzeczpospolitej" Waldemar Żurek ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
10 tys. zł netto to uczciwa propozycja dla sędziego sądu rejonowego. Wtedy moglibyśmy mówić o ukoronowaniu zawodu, tak jak chce tego minister Zbigniew Ćwiąkalski 10 tys. zł netto to uczciwa propozycja dla sędziego sądu rejonowego. Wtedy moglibyśmy mówić o ukoronowaniu zawodu, tak jak chce tego minister Zbigniew Ćwiąkalski
Forum: "Sądu bez sędziów"
Pat pomiędzy ministerstwem a sędziami może mieć też skutki długofalowe. Sędzia Żurek przewiduje, że już za półtora roku polskim sądom będą grozić poważne braki kadrowe, bo najzdolniejsi absolwenci prawa wybiorą lepiej płatną ścieżkę kariery - na przykład adwokata, notariusza, czy radcy prawnego. A przecież jeśli sędzia będzie mierny, to wyroki takie same – podkreśla Żurek.
O konkretnych formach protestu zarząd stowarzyszenia Iustitia, liczącego prawie dwa tys. członków, zdecyduje w ten weekend. Sędziowie najprawdopodobniej pójdą na urlopy, albo zwolnienia lekarskie, ale - jak podkreślają - sądów paraliżować nie zamierzają. - Do pracy nie przyjdą tylko Ci, którzy danego dnia nie mają wyznaczonych rozpraw - mówi "Gazecie Wyborczej" Luiza Dąbska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" w Lublinie. - Nie chcemy straszyć, ale poczuć swoją siłę - podkreśla.
O proteście nie wie nic - przynajmniej oficjalnie - wiceprezes lublińskiego Sądu Rejonowego Marek Siwek. – Nie mamy na ten temat oficjalnych informacji. Spokojnie czekamy na ten dzień i na efekty, jakie przyniesie – mówi "Rzeczpospolitej". Tymczasem na forum www.sędziowie.net sędziowie dopinają szczegóły.
"Dni bez wokandy" będzie kilka
Do akcji planują przyłączyć się między innymi sędziowie z Podkarpacia i okręgu piotrkowskiego. W środę decyzję w tej sprawie podejmą prawnicy z Łodzi, niewykluczone też, że dołączy Poznań. W dodatku już teraz szykują się kolejne dni bez wokandy. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, akcja ma zostać powtórzona 31 maja.
Dlaczego sędziowie są tak bardzo niezadowoleni z rozmów z ministerstwem? Bo Zbigniew Ćwiąklaski po przyjściu do resortu musiał wycofać się z obiecanych wcześniej przez rząd PiS-u podwyżek. - Podwyżki będą, ale mniejsze (nie wiadomo dokładnie ile wyniosą), bo nie ma pieniędzy - tłumaczy Ćwiąkalski. Ale według sędziego Żurka zapowiedzi ministra są mgliste i potrzebny jest długofalowy program z ofertą dla sędziów na kilka lat.
Naciski powszechne
To nie jedyna forma protestu sędziów. - Kolejnym środkiem nacisku na rząd są pozwy kierowane przez sędziów do sądów pracy. W Warszawie jest ich 45. Chodzi o to, że w lipcu zeszłego roku ustawowo obniżono składkę rentową. A więc de facto powiększono o nią wszystkie wynagrodzenia. Ale sędziowie tej składki nie płacą. Teraz żądają wyrównania różnicy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Źródło: Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24