Pukała już do drzwi sądu, ministerstwa sprawiedliwości, ambasady, Rzecznika Praw Dziecka, a nawet prezydenta - jak do tej pory nikt nie potrafił jej pomóc. Pani Stanisława walczy o odzyskanie 6-letniej Paulinki, która od 10 miesięcy przebywa we francuskiej rodzinie zastępczej - wbrew wyrokowi polskiego sądu i wbrew europejskiemu prawu. Jej historię opisywaliśmy parę dni temu.
Dziewczynka od ponad 10 miesięcy jest we francuskiej rodzinie zastępczej. Trafiła tam, kiedy jej matkę zatrzymano na paryskim lotnisku za posiadanie narkotyków. Kobieta została skazana na dwa lata pozbawienia wolności, a dziewczynka odcięta od kontaktu z rodziną w Polsce. Paulinka trafiła do ośrodka opiekuńczego, a stamtąd do rodziny, u której teraz przebywa.
W ciągu tych 10 miesięcy pani Stanisława pisała i była już wszędzie tam, gdzie wierzyła, że znajdzie ludzi, którzy będą mogli jej pomóc. Żadna z nich nie potrafiła tego zrobić.
Bezradność sądu, ministerstwa, ambasady...
Sąd orzekł, że babcia jest prawnym opiekunem dziewczynki w czerwcu ubiegłego roku. - To postanowienie upoważniło babcię do tego, aby mogła je odebrać od prawnych opiekunów we Francji i to postanowienie stało się prawomocne i na tej podstawie babcia mogła odebrać to dziecko z terenu Francji - tłumaczy Artur Ozimek, rzecznik sądu okręgowego w Lublinie.
17 czerwca pani Stanisława skierowała się do ministerstwa sprawiedliwości. To za pośrednictwem tego resortu orzeczenie trafiło do Francji. Sąd francuski na mocy unijnego prawa polskie prawomocne postanowienie uznał, ale inny francuski sędzia zablokował powrót Paulinki do kraju tłumacząc swoją decyzję dobrem dziecka. Co ministerstwo robi w tej sprawie? Od tygodnia żaden jego przedstawiciel nie chce wypowiadać się w tej sprawie.
Nie działa również ambasada we Francji. Jej przedstawiciel odwiedził dziewczynkę tylko raz - w październiku. Jak tłumaczy Mikołaj Kwiatkowski, szef wydziału konsularnego ambasady RP w Paryżu, niewiele można w tej sprawie zrobić, bo dziewczynka przebywa na terenie Francji i tylko francuski sąd może decydować o jej losach. Domagać się egzekucji postanowienia francuskiego sądu może tylko adwokat opiekunów prawnych dziewczynki, czyli pani Stanisławy.
Obietnice rzecznika i list do Pałacu
Pani Stanisława była też w biurze Rzecznika Praw Dziecka. Wcześniej nie mógł on pomóc, teraz dostarczyła ona komplet dokumentów i pracownicy biura obiecali, że będą śledzić sprawę. Co zrobią dokładnie? Odpowiedzieć na to pytanie będą mogli dopiero w czwartek, po analizie sytuacji.
Zdesperowana babcia Paulinki zwróciła się też do Kancelarii Prezydenta. - Chciałam się osobiście spotkać z panem prezydentem i z panią prezydentową, listy pisałam - tłumaczy. Trzy dni temu redakcja "Prosto z Polski" poprosiła Kancelarię o komentarz. Odpowiedź jeszcze nie przyszła.
Od początku nie tak
Wszystko, co w sprawie Paulinki dotąd zostało zrobione, babcia zawdzięcza sobie i zaprzyjaźnionym prawnikom. Ale według mec. Piotra Schramma, eksperta od prawa międzynarodowego, postępowanie od samego początku powinno się toczyć inaczej.
Jak tłumaczy, po zatrzymaniu matki organy francuskie powinny się natychmiast zwrócić do polskiego ministerstwa sprawiedliwości i zasygnalizować, że jest taki problem. - Organy sądownicze polskie jako związane z centrum egzystencji dziecka powinny orzekać w tej sprawie. Zresztą w ślad za tym orzekały, tylko bez tego kontaktu na szczeblu organów francuskich i organów polskich, tylko niejako na wniosek babci - mówi Schramm.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24