Wiceprzewodniczący rady powiatu sanockiego i były poseł SLD Marian Kawa bił wychowanków domu dziecka, w którym pracował jako wychowawca. Sąd Rejonowy w Sanoku wymierzył mu 3 tys. zł grzywny. Oskarżony nie chciał ochrony wizerunku i danych osobowych, uważając, że akt oskarżenia jest wynikiem celowego działania dyrekcji placówki, by go zdyskredytować jako nauczyciela.
Sąd uznał, że Kawa jest winny naruszenia nietykalności cielesnej trójki wychowanków sanockiego domu dziecka. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona zapowiedziała apelację.
Prokuratura zarzuciła oskarżonemu, że jako wychowawca pracujący w tej placówce miał popychać czwórkę nieletnich podopiecznych sanockiego domu dziecka oraz bić je po twarzy. Miało do tego dojść w sierpniu i wrześniu 2008 r. Poszkodowane dzieci opisały te praktyki w oświadczeniach, które stały się podstawą do wszczęcia śledztwa.
Oskarżony nie chciał ochrony wizerunku i danych osobowych, uważając, że akt oskarżenia jest wynikiem celowego działania dyrekcji placówki, by go zdyskredytować jako nauczyciela
Wnioskował o uniewinnienie
W mowie końcowej obrońca oskarżonego wnioskował o jego uniewinnienie, argumentując to brakiem dowodów na winę (część wychowanków w czasie procesu wycofała się ze swoich wcześniejszych obciążających zeznań).
Natomiast prokurator domagał się 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz pięcioletniego zakazu pracy z dziećmi.
"Dokumenty spreparowane"
Podczas procesu, który był częściowo jawny, oskarżony złożył obszerne wyjaśnienia. Przekonywał w nich, że zarzuty wobec niego oraz dokumenty, które te zarzuty miały potwierdzać, zostały spreparowane.
Swoje wyjaśnienia Kawa spisał na 50 stronach, które odczytał w sądzie. Proces został utajniony w części bezpośrednio dotyczącej wychowanków.
Kawa był oskarżony o bicie czwórki dzieci, jednak w przypadku jednego z wychowanków - zdaniem sądu - nie było na to dowodów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu