- Proponuję rozliczać po efektach - tak Radosław Sikorski skomentował wizytę Antoniego Macierewicza i Anny Fotygi w USA. Szef MSZ nie krył jednak, że wielkich nadziei na pozytywny rezultat nie ma. - Nie znam żadnej inicjatywy pana Macierewicza, która nie skończyłaby się czymś mniejszym niż wielką awanturą i kompromitacją - stwierdził.
Była szefowa MSZ Anna Fotyga i poseł PiS, szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, Antoni Macierewicz udali się w poniedziałek rano do USA, gdzie zamierzają zwrócić się do republikańskich kongresmanów o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz przekazać pismo od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w którym zwraca się o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy.
- Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł używać tragedii smoleńskiej do polityki. Tym bardziej były minister spraw zagranicznych i były minister spraw wewnętrznych. Jeśli takie dwie osoby jadą z posłaniem szefa opozycji, to nie wyobrażam sobie, żeby to było tylko spotkanie z jednym z kilkuset kongresmenów - powiedział Sikorski dziennikarzom.
"Rozliczmy po efektach"
Jak dodał, wizytę polityków PiS proponuje "rozliczać po efektach". - Jeśli to będzie tylko PR polityczny, to przyłączę się do głosów oburzenia. Gdyby na przykład udało się pani minister i panu ministrowi uzyskać to, co się czytało w gazetach, jakoby Stany Zjednoczone dysponowały zapisem ostatniej rozmowy prezydenta z bratem, co, umówmy się, dla nas byłoby bardzo ważnym dokumentem historycznym, to wtedy bym im pogratulował wizyty, ale w innym wypadku trzeba będzie to nazwać bardzo surowo - podkreślił szef polskiej dyplomacji.
Minister podkreślił, że gdyby wyjazd był z nim konsultowany, to by go odradził, bo "nie zna żadnej inicjatywy Macierewicza, która nie skończyłaby się czymś mniejszym niż wielką awanturą i kompromitacją".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, EPA