Ciała górników, którzy zginęli po katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk", mają zostać w poniedziałek okazane rodzinom. Śledczy z prokuratury w Katowicach, którzy prowadzą sprawę, mają nadzieję, że dzięki temu uda się zidentyfikować zmarłych bez konieczności przeprowadzania testów DNA.
W sobotę wstępnie zidentyfikowano siedem spośród 13 ofiar. - Jeżeli po dzisiejszych okazaniach nie będzie wątpliwości, prawdopodobnie nie będzie dalszych badań, np. DNA - powiedziała rzeczniczka prokuratury Marta Zawada-Dybek.
Wstępne wyniki sekcji zwłok
W piątek w rudzkiej części kopalni "Wujek" doszło do zapalenia się metanu. W dniu katastrofy zginęło 12 górników. W sobotę kolejny górnik zmarł w szpitalu. Według ostatnich danych pod opieką lekarzy przebywa obecnie 41 poszkodowanych.
Z wyników sekcji zwłok wynika, że prawdopodobną przyczyną zgonu 11 ofiar było uduszenie w wyniku zatrucia tlenkiem węgla z aspiracją pyłu węglowego do płuc. Specjaliści stwierdzili też u górników oparzenia górnych dróg oddechowych. Przyczyną śmierci jednej z ofiar było wykrwawienie będące wynikiem wielonarządowych urazów wewnętrznych.
- To wstępne wyniki sekcji zwłok, ostateczne będą dopiero po sporządzeniu protokołu przez biegłych - zaznaczyła Zawada-Dybek.
Sekcja zwłok 13. górnika, który zmarł w sobotę w szpitalu, zostanie prawdopodobnie przeprowadzona w poniedziałek.
Trwa dochodzenie ws. przyczyn tragedii
Śledztwo w sprawie katastrofy poprowadzą prokuratorzy wydziału V śledczego katowickiej prokuratury, przy pomocy tamtejszego wydziału przestępczości gospodarczej. Pomogą im też osoby z doświadczeniem w podobnych sprawach, m.in. nabytym po katastrofie w rudzkiej kopalni "Halemba" z 2006 r., m.in. śledczy gliwickiej prokuratury okręgowej, a także eksperci śląskiej policji.
W piątek na miejscu tragedii było czterech prokuratorów, którzy dokonali wstępnych oględzin zwłok, zabezpieczyli też dokumentację kopalnianą i zapisy komputerowe dotyczące zjazdu pracowników pod ziemię i pomiarów stężeń metanu.
Do badań pobrano krew rannych, zabezpieczono także ich odzież. Pierwszymi przesłuchiwanymi osobami byli ratownicy górniczy, uczestniczący w akcji. W ramach śledztwa przesłuchani zostaną m.in. wszyscy pracownicy, którzy tego dnia pracowali w ścianie, przy której zapalił się metan. Biegli informatycy odczytają z serwerów i przy pomocy specjalistów zinterpretują zapisy wszystkich kopalnianych czujników i urządzeń.
Katastrofę spowodował - według wstępnych ocen - zapłon metanu w wyrobisku, na razie nie wiadomo, co było jego przyczyną. Choć część wyrobisk rudzkiej części kopalni "Wujek-Śląsk" (dawniej była to samodzielna kopalnia "Śląsk") na terenie Rudy Śląskiej podlega terytorialnie Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach, piątkowa katastrofa miała miejsce pod katowicką dzielnicą Panewniki - dlatego śledztwo poprowadzi prokuratura z Katowic.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24