Rodziny ofiar katastrofy wojskowego samolotu transportowego CASA pod Mirosławcem domagają się odszkodowań od MON. Do resortu obrony wpłynęło 29 wezwań przedprocesowych do zapłaty.
- Każde roszczenie opiewa na milion złotych tytułem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych - powiedział rzecznik MON Janusz Sejmej. Dopytywany o szczegóły odpowiedział tylko, że dokumenty wpłynęły ok. południa i są analizowane przez departament prawny MON. Zapowiedział, że wszelkie decyzję będą podejmowane po dokonaniu oceny dokumentów.
Zgodnie z prawem, jeżeli kwota roszczenia wobec Skarbu Państwa wynosi co najmniej milion złotych, urząd państwowy reprezentuje Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa.
Radca prawny Sylwester Nowakowski z zajmującej się sprawą gdyńskiej kancelarii Nowakowski&Sławek poinformował, że łącznie jest 28 wniosków w imieniu 30 osób; o wypłatę zadośćuczynienia za "cierpienia rodzin osób, które zginęły w katastrofie". - Uważamy, że zostały naruszone dobra osobiste rodziców, dzieci i wdów; dobra w postaci prawa do życia w związku małżeńskim, posiadania ojca czy życia w pełnej rodzinie - wyjaśnił Nowakowski.
Kancelaria działa w tej sprawie nieodpłatnie. - Chcemy doprowadzić do konsensusu pomiędzy rodzinami a Skarbem Państwa. Wierzymy, że uda się tego dokonać w postaci ugody, w jak najkrótszym czasie - ocenił.
Katastrofa CASY
Samolot CASA 295M o numerze bocznym 019 (fabrycznym 043) rozbił się 23 stycznia 2008 r. podczas próby lądowania w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). W katastrofie zginęło 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie-Powidz-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin-Kraków, rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP.
Komisja badająca przyczyny tragedii uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności. Eksperci ustalili, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.
Według komisji na katastrofę wpływ miało też wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej urządzenia EGPWS, pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, nadmiernym przechyleniu samolotu i o przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas zniżania w czasie obu podejść do lądowania.
Zarzuty dla dwóch osób
Do tej pory w sprawie przedstawiono zarzuty dwóm osobom. Ówczesny dowódca 13. Eskadry z Krakowa ppłk Leszek L. jest podejrzany o nieumyślne niedopełnienie obowiązków ws. katastrofy wojskowego samolotu CASA. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Por. Adam B., były kontroler zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu, usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym; grozi mu do dwóch lat więzienia.
O planowanym złożeniu pozwów jako pierwsze poinformowały Radio Zet i "Superwizjer TVN".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24