Sąd Rejonowy w Inowrocławiu w czwartek nie stwierdził przesłanek do ograniczenia władzy rodzicielskiej małżeństwu, które nie zgodziło się na obowiązkowe szczepienia córeczki zaraz po porodzie. W ocenie sądu odmowa wynikała z "usprawiedliwionej troski o dobro dziecka".
Sąd rozpatrywał sprawę z urzędu, po informacji lekarza z przychodni, że małżonkowie Iwona H.K. i Artur K. nie zaszczepili córki Wandy, urodzonej 1 lutego.
W ustnym uzasadnieniu sędzia Wiesława Mikołajczak podkreśliła, że ta sprawa nie dotyczyła tego, czy w ogóle szczepić dzieci, bo taki obowiązek wynika z Ustawy o obowiązkowych szczepieniach. Dotyczyła jednak tego, czy odmowa przez rodziców wykonania szczepienia stanowiła zagrożenie dla jego zdrowia, czy też wynikała z usprawiedliwionej troski o dobro dziecka.
"Obawy były usprawiedliwione"
- W tej konkretnej sprawie sąd został przekonany, również zaświadczeniami lekarskimi, wyjaśnieniami uczestników postępowania, że rodzice odmówili wykonania szczepień z uwagi na usprawiedliwione obawy wynikające ze stanu zdrowia dziecka, a dziecko od początku po urodzeniu chorowało. Zostało przedłożone zaświadczenie do lekarza neurologa o odroczeniu wykonania szczepień dziecka, co oznacza, że rzeczywiście te obawy były usprawiedliwione – powiedziała sędzia. Jak wyjaśniła, oznacza to też, że rodzice odmawiając szczepienia, dbali o dobro własnego dziecka.
- W związku z tym, sąd na ten moment nie widzi potrzeby ingerencji w jakikolwiek sposób w sprawowanie władzy rodzicielskiej, uznając, że ta władza jest sprawowana w sposób należyty. Nie oznacza to, że każdy rodzic, który będzie odmawiał szczepienia bez uzasadnienia, nie musi się obawiać sprawdzania tego przez sąd – wskazała sędzia.
W uzasadnieniu sąd ocenił, że szczepienia są dobrodziejstwem i sukcesem XX w., a dzięki nim w Polsce i Europie od wielu lat nie ma śmiertelnych chorób zakaźnych. Podkreślono też, że dzięki powszechnym szczepieniom mogą uchronić się też osoby, które z różnych powodów nie mogą zostać zaszczepione. - To nie jest tak, że szczepienia są złe i nie powinniśmy szczepić, bo jest więcej negatywnych efektów niż pożądanych działań, wręcz przeciwnie. Oczywiście, zdarzają się niepożądane odczyny poszczepienne (NOP) i rodzice mają prawo o tym wiedzieć. Im większa i lepsza będzie świadomość rodziców, tym łatwiej będzie lekarzom stwierdzać, że te NOP-y wystąpiły - mówiła sędzia. Postępowanie toczyło się z wyłączeniem jawności. W roli męża zaufania wstąpił między innymi poseł Paweł Skutecki (Kukiz’15).
"Postąpili w sposób odpowiedzialny"
Pełnomocnik małżonków Arkadiusz Tetela, po zakończeniu sprawy powiedział dziennikarzom, że cieszy się, że sąd nie stwierdził podstaw do ingerowania we władzę rodzicielską. - Każdy rodzic, który odmawia szczepienia noworodka w szpitalu, postępuje w sposób odpowiedzialny i roztropny - ocenił, dodając, że tylko w Polsce i Bułgarii pierwsze szczepienia noworodków są wykonywane w pierwszej dobie, a w innych krajach - dopiero po trzech miesiącach. - Pierwsze szczepienia, które są wykonywane noworodkom, są to szczepienia, które wśród przeciwwskazań przewidują wystąpienie nabytej lub wrodzonej odporności. W polskich szpitalach nie ma procedury badania odporności. Z tego wniosek jest prosty, że każde podanie szczepienia w szpitalu w pierwszej dobie oznacza ryzyko wystąpienia poważnych powikłań, w tym gruźlicy poszczepiennej - powiedział Tetela. W czasie rozprawy przed sądem obyła się pikieta Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach "Stop – NOP” z udziałem około 100 osób.
Przed procesem Iwona H.K. mówiła w mediach, że nie zgodziła się zaraz po porodzie w szpitalu na zaszczepienie urodzonej na początku lutego córki, gdyż sama była przeziębiona, a jej starsza córka Zosia po szczepieniu miała 40 stopni gorączki i problemy z oddychaniem.
Podkreślała, że gdy w szpitalu chciała się dowiedzieć o działaniu szczepionki, dostała tylko zwykłą ulotkę. Informowała, że o niezaszczepieniu przez nią dziecka sąd zawiadomił dyrektor przychodni w Gniewkowie, gdzie została przekazana dokumentacja ze szpitala. Dyrektor ją też zawiadomił za pośrednictwem położnej, że w związku z tym nie zgadza się na leczenie dziecka w tej przychodni.
Autor: mart//ec/jb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock