Warunki największego od trzech lat przetargu na rynku elektronicznym wartego 300 milionów złotych zostały tak sformułowane, że może go wygrać tylko jedna firma – ustaliła „Rzeczpospolita”. Przetarg na system dozoru elektronicznego rozpisany przez ministerstwo sprawiedliwości eliminuje jego największego producenta.
Dozór elektroniczny to odbywanie kary wymierzonej przez sąd poza więzieniem. Skazani otrzymują specjalne obrączki umieszczane na ręce lub nodze, które monitorują, czy skazany nie opuszcza miejsca, w którym przebywanie nakazał mu sąd. Najnowocześniejsze urządzenia pozwalają również sprawdzać czy skazany nie zbliża się wbrew zakazowi sądu do określonych osób - np. pedofil do dzieci, czy przestępca do swojej ofiary. Pozwalają też ustalić czy skazany pił alkohol lub przyjmował narkotyki.
Czego nie mają w Izraelu...
Warunki przetargu zapisane są w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ). Przed potencjalnymi oferentami postawiono bardzo wysokie wymagania jeśli chodzi o kondycję finansową - m.in. wyznaczono bardzo wysoką cenę polisy ubezpieczeniowej, jaką musi posiadać firma chcąca wystartować w przetargu. Z drugiej strony wymagania techniczne wobec urządzeń zostały ustalone na bardzo niskim poziomie - pisze "Rz". Jednak najważniejszym warunkiem sformułowanym w SIWZ jest wymóg posiadania przez oferenta koncesji ochroniarskiej. To eliminuje w praktyce z przetargu światowego lidera w produkcji urządzeń do monitoringu - izraelską firmę Elmotech, której rozwiązania zostały wprowadzone w większości krajów, gdzie wprowadzono dozór elektroniczny. Jako jedyna na rynku oferuje ona wszystkie produkty do monitoringu skazanych, od najprostszych pozwalających sprawdzić czy przestępca opuszczał miejsce zamieszkania aż do urządzeń monitorujących czy skazany zbliża się do swoich ofiar lub pije alkohol.
... co mają w Wielkiej Brytanii?
"Rz” ustaliła, że na rynku urządzeń dozoru elektronicznego w większości krajów głównym konkurentem Elmotechu był brytyjska grupa G4S. Jednak rozwiązania tej firmy do tej pory w przetargach przegrywały z Elmotechem. Głównym rynkiem G4S jest Wielka Brytania, ale nawet tam ma ona konkurencję. Tymczasem warunki przetargu sformułowane w Polsce przesądzają, że Izraelczycy już na starcie są na przegranej pozycji.
Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa oraz autor książki poświęconej dozorowi elektronicznemu „Przestępca na uwięzi” uważa, że przetarg został on napisany z myślą o Brytyjczykach. – Niewątpliwie firma brytyjska ma w tej dziedzinie doświadczenie. Jednak zdrowsze by było, gdyby miała ona realną konkurencję – mówi.
Ministerstwo chce ochroniarza z pieniędzmi
Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Rędziniak, który nadzoruje ten przetarg, odrzuca zarzuty o to, że przetarg został napisany z myślą o konkretnej firmie. – Wysokie wymagania finansowe wobec oferenta to nic dziwnego w przetargach o tej wartości. Firma, która nie ma polisy o żądanej wysokości zawsze może na potrzeby przetargu się doubezpieczyć. To normalna praktyka – mówi Rędziniak. Twierdzi też, że wymóg posiadania koncesji na działalność ochroniarską nie jest warunkiem zaporowym. – Warunki przetargu pozwalają, by firmy łączyły się w konsorcja. Producenci urządzeń mogą łączyć się z firmami ochroniarskimi – mówi Rędziniak.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24