Moja ekspertyza była poprawna - stwierdził profesor Zbigniew Religa w "Magazynie 24 Godziny". Były minister zdrowia nie chciał komentować wyroku sądu ws. doktora Mirosława G. - Z prawniczego punktu widzenia - jednak przyznał, że nie chciałby go w swoim zespole medycznym. - Mirosław G. dostał wiele ofert pracy - przekonywała z kolei jego adwokat Magdalena Bentkowska.
Profesor zwrócił uwagę, że z jego ekspertyzy wynikało, że doktor G. operację, w wyniku której zmarł pacjent, przeprowadził prawidłowo. – Jeśli przeprowadzam operację obarczoną wysokim ryzykiem, ale przeprowadzam ją poprawnie, postępuję zgodnie z zasadami, a jak pacjent umrze, nikt nie ma prawa mi nic zarzucić - zaznaczył lekarz, podkreślając, że należy w takim wypadku poinformować pacjenta o niebezpieczeństwie.
Jeśli przeprowadzam operację obarczoną wysokim ryzykiem, ale przeprowadzam ją poprawnie, postępuję zgodnie z zasadami, a jak pacjent umrze, nikt nie ma prawa mi nic zarzucić Zbigniew Religa
Religa: przeczytajcie wszystkie ekspertyzy
Były minister zalecił dziennikarzom, aby zapoznali się ze wszystkimi trzema ekspertyzami, przedstawionymi ws. oskarżonego kardiochirurga, ponieważ on sam chciałby "uciąć mówienie nieprawdy o jego ekspertyzie". - Ja po prostu dostałem materiał, zapoznałem się z nim i napisałem ekspertyzę - tłumaczył.
Religa wyjaśnił, że swoje wnioski zamknął w trzech punktach. - Pierwszy przedstawiłem w formie warunkowej. Zaznaczyłem, że błąd popełniono, jeśli pewne warunki nie zostały spełnione: jeśli przed operacją nie zbadano oporów płucnych. Ale może zostały zbadane – argumentował profesor. – W drugim napisałem, że nie rozumiem przeprowadzonego postępowania, a trzeci był pozytywny dla G. – kontynuował. Religa w rozmowie z Anną Jędrzejowską przyznał jednak, że jeśli wyrażony przez niego w ekspertyzie warunek nie był spełniony, to został popełniony błąd lekarski.
Kardiochirurg się marnuje?
Zapytany, czy byłoby to dobre, gdyby doktor G. wrócił do operowania, Religa stwierdził, że mimo zasady domniemanej niewinności, przy tylu zarzutach innego rodzaju, lekarz mógłby się jeszcze wstrzymać z powrotem do pracy. – Skoro tyle odpoczywał, to może jeszcze odpocząć – wyjaśnił.
Innego zdania jest pełnomocniczka Mirosława G. Zdaniem mec. Magdaleny Bentkowskiej, zarzuty o korupcję nie powinny uniemożliwiać powrotu do pracy tak wybitnemu lekarzowi. Zaznaczyła przy tym, że lekarz dostaje oferty zatrudnienia z różnych miejsc. - Nie mogę jednak powiedzieć, o co chodzi dokładnie - dodała.
Dla G. nie ma miejsca w zespole Religi
Bentkowska przekonywała ponadto, że uniewinniony lekarz przeżył w związku z oskarżeniem o morderstwo traumę. - Siedział 3 miesiące w areszcie - przypomniała. Przyznała przy tym, że czwartkowy wyrok ucieszył doktora i uspokoił. - Mirosław G. przyjął go z aprobatą,
Ja mam tylu swoich uczniów, syna, ludzi którym mogę zaufać. Po co miałbym oddawać swoje serce w ręce kogoś obcego? Zbigniew Religa
Religa jednak nie widziałby uniewinnionego w czwartek lekarza w swoim zespole. Nie powierzyłby mu także swojego serca. – Ja mam tylu swoich uczniów, syna, ludzi którym mogę zaufać. Po co miałbym oddawać swoje serce w ręce kogoś obcego? – pytał były minister.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24