Raport komisji Millera, o którego przekazanie zwróciły się obie prokuratury prowadzące śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej, trafił już na biurka prokuratorów. Teraz sprawdzają oni jak do ich ustaleń mają się główne tezy ekspertów. Obie prokuratury, wojskowa i cywilna, nie komentują zawartości dokumentu. - Jeżeli pojawią się istotne różnice w porównaniu z naszymi wnioskami, będziemy to od razu weryfikować - zaznacza Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
O przesłanie raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego warszawskie prokuratury wojskowa i cywilna na Pradze poprosiły tuż po jego prezentacji. Do WPO dokument wpłynął we wtorek. Dzień później trafił do prokuratorów cywilnych.
- Nasi prokuratorzy już przystąpili do zapoznawania się z nim i jego analizowania. Przekazany raport traktujemy jako ważny dowód w naszym śledztwie - zaznacza płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego. O tym, że raport komisji Jerzego Millera "będzie jednym z najistotniejszych dowodów" dla prowadzących postępowanie płk Rzepa mówił już pod koniec czerwca tego roku.
Podobnie dokument traktują prokuratorzy z warszawskiej Pragi, którzy badają ewentualną odpowiedzialność cywilów w tzw. wątku organizacyjnym. Po przekazaniu raportu oskarżyciele będą mogli włączyć go do akt śledztwa, ale z jego zawartością już się zapoznali dzięki opublikowaniu go na stronach internetowych komisji.
- Sprawdzamy, czy w badanym przez nas zakresie tezy zawarte w raporcie są zbieżne, czy też występują jakieś znaczące różnice. Jeśli takie się pojawią, będziemy to weryfikować - zaznacza Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Prokurator nie chce odpowiedzieć, czy takie różnice już zostały dostrzeżone. - Dopóki gromadzony jest materiał dowodowy, a ciągle jesteśmy na tym etapie, prokuratorzy prowadzący postępowanie nie wyrażają zgody na ujawnianie ich dotychczasowych ustaleń - tłumaczy rzecznik.
Źródło: tvn24.pl