Szef PSL Janusz Piechociński chce zaproponować Platformie rozważenie zmiany struktury rządu poprzez likwidację ministerstw: administracji i cyfryzacji, skarbu oraz sportu i turystyki, a także stworzenie resortu energii i środowiska oraz MSWiA. Jak powiedział, efektem takich zmian powinna być redukcja liczby urzędników. Zaskoczeni propozycją są politycy PO, z którymi Piechociński pomysłów nie konsultował. Plany PSL częściowo popiera z kolei PiS.
Lider PSL zaznaczył, że sygnalizuje "bez pośpiechu i bez rewelacji potrzebę rozważenia scalenia, likwidacji niektórych resortów, a także scalenia agencji rządowych w celu zmniejszenia administracji i usprawnienia działań rządu".
- Przy okazji prac nad budżetem, po jego skierowaniu do Sejmu, przedstawimy naszemu koalicjantowi ofertę, aby zapowiadana przez premiera korekta w rządzie dotyczyła nie tylko personaliów, ale też rozwiązań systemowych - wyjaśnił szef ludowców.
Do likwidacji
Zdaniem lidera PSL należy zatem rozważyć likwidację resortu administracji i cyfryzacji, powrót do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, a także przesunięcie cyfryzacji do resortu gospodarki.
Piechociński postuluje też likwidację Ministerstwa Sportu i Turystyki. - Turystyka jest bardziej dziedziną gospodarczą - wskazał. Podkreślił z kolei, że jeśli premier Tusk "dalej podtrzymuje potrzebę dyskusji o resorcie energetyki", to "do rozważenia jest" stworzenie resortu energii i środowiska oraz likwidacja resortu skarbu. O pomyśle powołania ministerstwa energetyki lub pełnomocnika rządu do tej sprawy Tusk mówił w kwietniu.
Zdaniem szefa ludowców spółki strategiczne powinny podlegać kancelarii premiera, a pozostała część spółek - razem z Agencją Rozwoju Przemysłu - resortowi gospodarki. - Po to, by traktować procesy restrukturyzacyjne, prywatyzacyjne, modernizacyjne w gospodarce, jako całość - wyjaśnił.
Zaproponował też połączenie dwóch agencji rolniczych oraz powołanie agencji bezpieczeństwa żywności, co "wiązałoby się z podzieleniem inspekcji sanitarnej". Jak zaznaczył - w efekcie zmian struktury rządu - należy też sobie postawić sobie zadanie redukcji liczby urzędników.
Były minister rolnictwa Marek Sawicki wyjaśnił, że nie rościłby sobie praw w stosunku do nowopowstałego resortu energetyki i "oddałby" go Platformie jako "silniejszemu partnerowi koalicyjnemu".
- Widać wyraźnie, że ta dyskusja na temat kierunków rozwoju energetyki w Polsce jest bardzo kontrowersyjna i trudno nawet znaleźć wspólne rozwiązanie w ramach koalicji, więc proponujemy powołać resort koordynatora. I być może niech pełną odpowiedzialność weźmie Platforma, żeby już nie przerzucać na siebie odpowiedzialności - dodał Sawicki. - W zamian za to proponujemy likwiadację czterech resortów - powiedział.
Sawicki odniósł się także do pomysłu likwidacji ministerstwa sportu i turystyki.
- Jesteśmy już po Euro 2013, stadiony są wybudowane, programy, które dość aktywnie próbuje składać minister Mucha także budzą ogromne obawy i obiekcje różnych organizacji sportowych - mówił. Jak dodał, można przekazać część zadań organizacjom sportowym.
Zdaniem PSL, należy także zlikwidować ministerstwo skarbu państwa. - Mówimy jasno, że ministerstwo skarbu w sytuacji kiedy większość spółek została już sprzedana, być może wystarczy np. w ramach ministerstwa gospodarki utworzyć wydział, który pokieruje sprawami nadzoru nad tymi akcjami - mówił.
Koalicjant "zaskoczony"
Ireneusza Rasia (PO) czwartkowa propozycja Ludowców zdziwiła, bo nie była ona wcześniej konsultowana z koalicjantem. - Wszyscy jesteśmy zaskoczeni. Premier Piechociński powinien nie w tej kolejności takie kwestie załatwiać - powiedział Raś.
- To nie jest nadzwyczaj dojrzała propozycja, dlatego że przecież jeszcze niedawno turystyka była w resorcie gospodarki i ludzie turystyki mówili: wyciągnijmy to do sportu - ocenił.
"Tu chodziło o stanowisko dla Boniego"
Czwartkowa propozycja PSL podoba się z kolei członkom PiS. Mariusz Błaszczak ocenił, że nieporozumieniem było oddzielenie ministerstwa administracji i cyfryzacji od resortu spraw zagranicznych. - Tu chodziło o stanowisko dla ministra Boniego, a więc chodziło o prywatę - ocenił Błaszczak.
Polityk zasygnalizował także, że proponowane zmiany i tak nie wejdą w życie. - Gdyby Janusz Piechociński chciał zmiany, to nie mówiłby o zmianach w podziale ministerstw, tylko powiedziałby: dość tej koalicji, bo ona szkodzi Polsce, i przeszedłby do opozycji - powiedział Błaszczak.
Autor: db,pk//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24