Konferencja Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) na temat przyczyn katastrofy odbyła się ponad pół roku temu - na początku stycznia. Według rosyjskich ekspertów do katastrofy doszło bo: piloci nie zrezygnowali z lądowania mimo złych warunków, nie uwzględniali komunikatów TAWS, a na załogę była wywierana presja. Według komitetu nie było winy po stronie rosyjskich kontrolerów lotu. Zobacz, jak wyglądała cała konferencja.
Szefowa MAK nie sprecyzowała, czy lot prezydenckiego Tupolewa był wojskowy, czy cywilny. Podkreśliła jednak, że to załoga zdecydowała o lądowaniu. - W związku z normami międzynarodowymi dowódcy podejmują własne, samodzielne decyzje dotyczące lądowania i startu i ponoszą pełną odpowiedzialność za podjęte decyzje. Analogiczne zapisy istnieją też w polskim prawodawstwie – zaznaczyła Tatiana Anodina, szefowa MAK.
Anodina poinformowała też, że "bezprecedensowa liczba polskich ekspertów" uczestniczyła w badaniu katastrofy smoleńskiej.
Samolot przed wylotem był sprawny
Techniczna komisja ustaliła, że samolot przed wylotem był sprawny. W czasie lotu nie doszło do awarii silników, pożaru, wybuchu ani rozpadnięcia się samolotu w powietrzu. Błędy wystąpiły na poziomie organizacji lotu i utworzenia załogi oraz przygotowania lotu i wyboru lotnisk zapasowych.
Anodina zaznaczyła, że sprawdzenie sygnalizacji świetlnej na lotnisku w Smoleńsku wykazało uszkodzenia mechaniczne sprzętu.
Warunki pogodowe nieodpowiednie
MAK podkreśliła, że faktyczne położenie samolotu było inne niż to wskazywane przez przyrządy. Różnica wynosiła ok. 30 procent. - Załoga podczas lotu otrzymywała informacje o nieodpowiednich warunkach pogodowych na lotnisku, informacje od służb białoruskich i ze Smoleńska oraz od JAKA-40, który wylądował wcześniej. Pomimo to załoga samolotu nie podjęła decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe. Ten fakt można uznać za początek szczególnej sytuacji podczas lotu.
Nie dostali zgody na lądowanie
Anodina zaznaczyła, że warunki pogodowe były zdecydowanie gorsze od określonego minimum pogodowego. Powiedziała również, że lotnisko w Smoleńsku nie wydało Tupolewowi zgody na lądowanie.
- Widoczność wynosiła 100 m, przy minimum 1000 m. To nie wpłynęło na załogę, która kontynuowała schodzenie do lądowania mimo ostrzeżeń systemu TAWS i prędkości dwa razy większej od dopuszczalnej (8,5 m/s).
Obecność w kabinie pilotów wysoko postawionych osób postronnych: głównodowodzącego Sił Powietrznych i szefa protokołu dyplomatycznego i oczekiwana przez kapitana negatywna reakcja głównego pasażera, według głównych ekspertów lotnictwa i psychologów lotnictwa, wywierały presję psychologiczną na członków załogi i wpłynęły na podjęcie decyzji o kontynuowaniu lądowania niezależnie od warunków meteorologicznych, chcę podkreślić, w warunkach niebezpiecznych dla lądowania Tatiana Anodina
Następnie Anodina podała bezpośrednie przyczyny katastrofy
1. Nie podjęcie decyzji na czas o odejściu na lotnisko zapasowe przy otrzymaniu informacji na czas o warunkach pogodowych
2. Obniżanie lotu bez widoczności naziemnych punktów i wbrew ostrzeżeniom
3. Brak odpowiedniej reakcji i wymaganych działań przy wielu ostrzeżeniach systemu TAWS i zejście poniżej minimów
4. Podejście do lądowania mimo braku zgody z wieży kontrolnej
5. Na decyzję pilotów miała wpływ presja psychologiczna.
- Zgodnie z ekspertyzą psychologów obecność dowódcy wojsk lotniczych (gen. Andrzeja Błasika, red.) oznaczała presję na podjęcie decyzji o dalszym schodzeniu do lądowania i lądowaniu niezależnie od okoliczności. W krwi przełożonego pilotów znaleziono alkohol etylowy – stwierdziła Anodina. Według MAK - 0,6 promila.
- Obecność w kabinie pilotów wysoko postawionych osób postronnych: głównodowodzącego Sił Powietrznych (gen. Błasika, red.) i szefa protokołu dyplomatycznego (Mariusza Kazany, red.) i oczekiwana przez kapitana negatywna reakcja głównego pasażera, według głównych ekspertów lotnictwa i psychologów lotnictwa, wywierały presję psychologiczną na członków załogi i wpłynęły na podjęcie decyzji o kontynuowaniu lądowania niezależnie od warunków meteorologicznych, chcę podkreślić, w warunkach niebezpiecznych dla lądowania - powiedziała szefowa MAK.
Ponadto Anodina wymieniła też błędy załogi, a wśród nich niezadowalającą współpracę i zarządzanie sprzętem przez dowódcę, znaczną przerwę - u kapitana - w lotach w trudnych warunkach pogodowych, używanie autopilota do wysokości decyzji, co nie jest przewidziane przez instrukcję oraz zwiększona prędkość schodzenia nie zredukowana przed załogę.
I dodała: - Te przyczyny spowodowały zderzenie samolotu z przeszkodą oraz ziemią, zniszczenie samolotu i śmierć pasażerów.
Anodina kilkakrotnie zaznaczyła też, ze nie ma winy po stornie kontrolerów lotu i złego stanu technicznego lotniska.
MAK: to Polacy zrezygnowali z lidera
Natomiast znajomość rosyjskiego u dowódcy załogi MAK uznał za satysfakcjonującą. Według MAK to strona polska zrezygnowała z obecności na pokładzie Tu-154M rosyjskiego nawigatora, czyli tzw. lidera, motywując to właśnie wystarczającym stopniem znajomości przez załogę języka rosyjskiego. Szef komisji technicznej MAK Aleksiej Morozow nie odniósł się do pytania, czy w związku z ewentualną obecnością lidera na pokładzie można było uniknąć katastrofy. Zaznaczył, iż MAK ocenia stan faktyczny, nie zajmuje się hipotetycznymi kwestiami.
Pytany przez dziennikarzy, czy kontrolerzy lotniska w Smoleńsku byli sprawdzani pod względem obecności alkoholu we krwi, szef komitetu technicznego MAK odpowiedział, że zgodnie z zasadami przeszli oni kontrolę medyczną przed swoją zmianą.
W PIĄTEK O GODZ. 10 W KANCELARII PREMIERA SZEF MSWiA ZAPREZENTUJE RAPORT POLSKIEJ KOMISJI BADAJĄCEJ OKOLICZNOŚCI I PRZYCZYNY KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ 10 KWIETNIA 2010 ROKU, W KTÓREJ ZGINĘŁO 96 OSÓB. PROGRAM SPECJALNY I TRANSMISJA PREZENTACJI W TVN24 I TVN24.PL.
Czytaj też - W OCZEKIWANIU NA RAPORT
Źródło: tvn24.pl