Środowe obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, obecność na nich premierów Polski i Rosji oraz wypowiedziane tam przez nich słowa były przełomem, czy nie? Jeszcze wczoraj Donald Tusk nie miał wątpliwości: - Dla mnie to przełom - mówił na popołudniowej konferencji prasowej. Dzień później powiedział, że... swoje działania, jako przełomowe określają tylko "ludzie nieskromni".
Po spotkaniu w Smoleńsku, na którym Donald Tusk i Władimir Putin rozmawiali ze sobą oraz przewodniczącymi Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, polski premier pokusił się o podsumowanie dnia.
Na konferencji prasowej powiedział między innymi, że "wartość tego dnia i wartość dzisiejszego gestu, na który czekaliśmy uzyska potwierdzenie za dzień, za rok i za 10 lat".
O ocenę dnia pokusił się nawet w imieniu premiera Rosji. - Dla mnie jest to przełom, bo uważam ten dzień i tę sprawę za bardzo ważną. Wiem, że z punktu widzenia premiera Putina też jest to przełom - mówił. Zastrzegł jednak, że zapewne nie wszyscy podzielą jego zdanie.
Przełom, czy nie?
Po przylocie do Polski szef rządu powtórzył, że "z punktu widzenia sceptyków" obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej "wcale nie muszą być uznane za przełomowe". Na pytanie, czy jego zdaniem takie właśnie były, premier już nie odpowiedział.
- Słowo "przełom" często jest nadużywane zanim się coś zdarzy i później łatwo o rozczarowanie. W Katyniu na pewno zdarzyło się coś bardzo ważnego. Ten przyjęty wczoraj kierunek trudno będzie zmienić ludziom złej woli - oceniał.
A "przełom"? - To nie nam oceniać. To ludzie nieskromni mówią o swoich działaniach, że są przełomowe. Tylko przyszłość to oceni - zakończył Donald Tusk.
Źródło: tvn24.pl, Bild.de
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP