Poniedziałek był pierwszym dniem ogólnopolskiego protestu farmaceutów. Po decyzji Naczelnej Rady Aptekarskiej, której postulaty poparła Naczelna Rada Lekarska, część aptek zamknęła się na godzinę. W niektórych województwach protest objął większość aptek, ale np. na Mazowszu od godz. 13 do 14 zamknięta była tylko połowa. Były też miejsca, gdzie leki można było kupić bez problemów.
Decyzję o rozpoczęciu protestu polegającego na zamykaniu aptek codziennie na godzinę podjęła w sobotę Naczelna Rada Aptekarska. Od godz. 13 do 14 leki miały być wydawane tylko w nagłych przypadkach, zagrażających życiu. Dotyczy to m.in. ciężkich chorób przewlekłych, gdy brak przyjęcia medykamentu może mieć poważne konsekwencje, np. w nadciśnieniu tętniczym
Na blisko 1650 aptek na Mazowszu, swój udział w proteście potwierdziło ok. 850. Nie wiadomo, ile ostatecznie zdecydowało się zamknąć drzwi dla klientów na godzinę. W proteście nie brały udziału apteki należące m.in. do sieci "Cefarm", czy placówki sieci "Dbam o zdrowie".
Sieci nie przystąpiły
W Poznaniu zamknięto mniej, niż połowę aptek. Podobnie było w całej Wielkopolsce. Na protest nie zdecydowały się m.in. placówki sieci "Stylowe".
Prawie żadnych problemów z kupieniem leków nie mieli mieszkańcy woj. podkarpackiego, gdzie większość aptek do protestu nie przystąpiła. - Nie można się dziwić, że większość aptek w regionie pracowała normalnie. Część należy do ogólnopolskich sieci, a te nie przystąpiły do protestu. Poza tym trudno jest ocenić przez szybę czy dany pacjent przyszedł do apteki po lek, który ratuje życie czy nie. Dlatego właściciele aptek woleli nie ryzykować i nie zamykać aptek - tłumaczyła Lucyna Samborska, prezes Podkarpackiej Okręgowej Izby Aptekarskiej (POIA).
Na drugim biegunie znalazł się Szczecin - wg informacji tamtejszej Okręgowej Izby Aptekarskiej, na 359 zrzeszonych aptek do protestu nie przystąpiło tylko 12. Podobnie było w woj. łódzkim, gdzie protestowało większość aptek.
Sejm uchwalił w piątek nowelę ustawy refundacyjnej, która znosi kary dla lekarzy za niewłaściwie wypisanie recepty. Naczelna Rada Lekarska oświadczyła jednak, że nadal rekomenduje, by lekarze nie określali na receptach poziomu refundacji z wyjątkiem chorób przewlekłych. Nowe prawo jest niekorzystne dla aptekarzy ponieważ nakłada na nich kary za realizację źle wypisanych recept.
Źródło: PAP, TVN24