Ewentualna bariera językowa i przeprowadzenie niewłaściwego wywiadu lekarskiego mogły przyczynić się do tego, że Szwedka zapadła w śpiączkę po zabiegu plastycznym w Pomorskim Centrum Traumatologii (PCT) - przyznaje prokuratur Witold Niesiołowski z prokuratury rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. W czwartek TVN24 dotarła do ankiety wypełnionej przed zabiegiem. Jak się okazuje były w niej błędy i adnotacja pielęgniarki: "wywiad niemożliwy do zebrania ze względu na barierę językową".
Niesiołowski mówi, że jedną z wersji wydarzeń, jakie prokuratura bierze pod uwagę jest błąd w sztuce lekarskiej. - Z tego powodu ewentualna bariera językowa i przeprowadzenie niewłaściwego wywiadu lekarskiego przed zabiegiem może mieć ogromne znaczenie, czy faktycznie doszło w tej sytuacji do zawinienia lekarza lub personelu medycznego - podkreśla gdański prokurator.
Potwierdza tym samym informacje, do jakich dotarła w czwartek TVN24. W ankiecie, którą wypełniła Szwedka przed zabiegiem powiększania piersi są wykluczające się odpowiedzi, na które nie zwrócono uwagi. Z dokumentów wynika też, że lekarze mieli małe szanse poznać faktyczny stan zdrowia pacjentki.
Błędy w ankiecie
W przedoperacyjnej ankiecie anestezjologicznej sporządzonej w trzech językach: polskim, angielskim i szwedzkim, są pytania o wiele chorób. Nie ma w niej pytania o epilepsję, na którą miała cierpieć pacjentka.
W wypełnionej ankiecie nie ma m.in. odpowiedzi na pytanie o schorzenia, na które leczy się pacjentka.
Wspomaganiem wywiadu jest Indywidualna Karta Opieki Pielęgniarskiej, w której pojawia się pytanie "Czy pacjentka ma choroby współistniejące?" Adnotacja pielęgniarki brzmi: wywiad niemożliwy do zebrania ze względu na barierę językową. Jak przyznają lekarze, nie powinno być w ogóle takiej odpowiedzi. Powinny być tylko "tak" lub "nie.
Oferta z internetu
Sprawę 31-letniej Szwedki nagłośniła szwedzka telewizja publiczna SVT. Kobieta miała zdecydować się na zabieg w gdańskim szpitalu po tym, jak w internecie znalazła ofertę firmy Medica Travel z miasta Trelleborg. Narzeczony kobiety, który był z nią w Polsce podczas operacji, opowiadał szwedzkim dziennikarzom, że po zabiegu nie zapewniono jej odpowiedniej opieki lekarskiej. Na oddział ratunkowy miała trafić dopiero po sześciu godzinach. Po pięciu dniach rodzina przewiozła ją samolotem do szpitala w Malmoe, gdzie lekarze stwierdzili, że kobieta jest w stanie wegetatywnym.
Jak się okazało szpital, gdzie zabieg przeprowadzono nie miał do niego uprawnień.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24