Lider Samoobrony i były premier zapewnia, że nie obawia się środowego przesłuchania sejmową komisją śledczą do spraw nacisków. Sugeruje też, że powody do obaw powinni mieć inni. - Ja śpię spokojnie i myślę, że poseł Czuma będzie na tyle dociekliwy, że prokurator będzie miał co robić z panem Kaczyńskim, panem Ziobro i panem Kamińskim.
Andrzej Lepper w środę będzie zeznawał przed sejmowa komisją śledczą ds. nacisków, która bada m.in. akcję CBA w ministerstwie rolnictwa. Jak zapewnił w "Magazynie 24 godziny" na przesłuchanie czekał z niecierpliwością.
- Ja to się tylko bałem, że komisja nie zacznie działać. Rok czasu minęło, jak jeszcze w lipcu PO i SLD obiecywało, że pierwszą sprawą, jaką będzie chciało wyjaśnić, będą właśnie różne naciski na służby specjalne - mówił Lepper. - Komisja działa za wolno - ocenił także.
"Macki CBA sięgały daleko"
Były wicepremier żadnych pytań się nie boi i obiecuje, że odpowie na wszystkie, "na które będzie mógł". - Odpowiem na wszystkie pytania, na które będą mógł jawnie odpowiedzieć. Ja byłem już przesłuchiwany w trzech prokuraturach, w CBA, w ABW, ale ja nie będę się zasłaniał tajemnicą. Myślę, że przewodniczący Czuma wybrał już pytania do tej jawnej części - mówił Lepper.
Szef "Samoobrony" zapowiedział także, że będzie wnioskował, by przed komisją stanął jego zastępca w ministerstwie rolnictwa - Maciej Jabłoński, który obciążał go swoimi zeznaniami. - Ja chcę, żeby Jabłoński zeznawał przed komisją. Macki CBA sięgały daleko - stwierdził.
O co ta afera?
Piotr R. i Andrzej K., którzy powołując się na swoje znajomości w podległym Lepperowi ministerstwie rolnictwa mieli obiecywać przeprowadzenie za łapówkę odrolnienia około 50 hektarów gruntów koło Mrągowa. Rzekomi posiadacze terenów okazali się agentami Centralnego Biura Śledczego, a sprawa - operacją przygotowaną przez CBA.
W jej wyniku Piotr R. i Andrzej K. zostali zatrzymani. Szef CBA Mariusz Kamiński mówił wtedy, że Biuro dostało wiarygodną informację, iż są osoby, które mogą odrolnić dowolny grunt za łapówkę. CBA było przekonane, że ostatecznie część pieniędzy ma trafić do wicepremiera Andrzeja Leppera.
Przeciek
To jednak nie nastąpiło - według śledczych na skutek przecieku informacji i ostrzeżenia wicepremiera. Lepper 6 lipca miał się spotkać z Piotrem R., ale spotkanie odwołano. Andrzej K., który w tym czasie w hotelu przeliczał pieniądze dostarczone przez agentów CBA, zadzwonił do wspólnika. Prawdopodobnie został ostrzeżony, bo opuścił hotel. Wtedy właśnie obu mężczyzn zatrzymano.
Domniemany przeciek bada stołeczna prokuratura. W związku ze sprawą, funkcję szefa MSWiA stracił w sierpniu 2007 r. Janusz Kaczmarek, który ma zarzuty utrudniania wyjaśnienia przecieku, wraz z byłym szefem policji Konradem Kornatowskim i byłym szefem PZU Jaromirem Netzlem.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn