Procedura lądowania Boeinga 767 przebiegła absolutnie prawidłowo, nikomu z pasażerów nic się nie stało - powiedział rzecznik LOT-u Leszek Chorzewski po awaryjnym lądowaniu na Okęciu.
Chorzewski poinformował, że samolot lądował praktycznie z pustymi bakami. Wcześniej maszyna zrzuciła nadmiar paliwa.
- W związku z tym ryzyko zapalenia się samolotu było niewielkie. Iskry, które było widać w telewizji przy lądowaniu, to normalne tarcie metalu o asfalt - mówił rzecznik LOT-u.
"Poduszka" na pasie
- Na pasie była położona "poduszka" ze specjalnej substancji gaśniczej (...); samolot po wylądowaniu, zatrzymaniu został standardowo również polany substancjami gaśniczymi - opisywał procedurę Chorzewski.
Jak podkreślił rzecznik, "cała procedura lądowania przebiegła absolutnie, w 100 proc. prawidłowo". - Mimo że wyglądało to dramatycznie, nikomu z pasażerów nic się nie stało - powiedział.
Źródło: PAP