W Radomsku przez rok grupa uczniów znęcała się nad swoim kolegą. Chłopaka najprawdopodobniej próbowano nawet powiesić. Choć w pewnej chwili dyrekcja szkoły dowiedziała się o szykanach, nie zdecydowała się poinformować ani policji, ani prokuratury. Gdy sprawę do komisariatu zgłosili rodzice, dwaj gnębiciele trafili do aresztu.
Prześladowany chłopak nie chodzi do szkoły, bo - jak tłumaczy jego ojciec - po prostu się boi. - Błagał, bym zrobił wszystko, by go przepisać do innej szkoły. On jest do tego stopnia znerwicowany, że dajemy mu środki uspokajające - mówi ojciec chłopca.
Okrucieństwo bez granic?
Ostatecznie na komisariat sprawę zgłosiła rodzice. Dwóch 17-letnich napastników trafiło do aresztu. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Chłopiec opowiada, że zaczęło się od docinek słownych, potem pojawiła się przemoc fizyczna. W końcu kiedyś na boisku szkolnym jeden z kolegów zrobił coś niepojętego. – To była lina prawdopodobnie od siatki – opowiada chłopiec. - Kolega, który mnie maltretował przeciągał linę, tak żebym nie miał dostępu powietrza – mówi.
Ojciec chłopca pyta, co by się stało gdyby jego syn nie miał siły przytrzymać liny. – Wszyscy by uciekli, gapiów by nie było – mówi gorzko.
Nikt nic nie widział
Koledzy prześladowanego mówią dziś, że o niczym nie wiedzieli. Niektórzy twierdzą, że wyolbrzymił swoje przeżycia. – Albo wymyślił – stwierdził jeden z kolegów. Według innego, docinki na przerwach „to zachowanie normalne, które zdarza się w każdej szkole”.
"Żarty" wyszły na jaw dopiero w poniedziałek, gdy ojciec zaniepokojony zachowaniem syna sięgnął po jego telefon komórkowy. Tam znalazł niepokojący sms, w którym przyjaciółka radziła zgłosić się chłopakowi na policję.
Ojciec od razu poszedł do dyrektora szkoły, ale nie otrzymał tam takiej pomocy, jakiej oczekiwał. Dyrektor odradzał mu zgłoszenie się na policję.
Nowe pogróżki na „Naszej Klasie”
Dzień później gnębiony chłopak znalazł pogróżki na „Naszej Klasie”. Napisano, że w klasie jest konfident i że trzeba to „zażegnać”. Chłopiec od tego czasu przestał chodzić do szkoły.
Rodzice teraz nie mogą sobie darować i nie „docisnęli” syna, żeby dowiedzieć się, co się dzieje. Ojciec pamięta nawet, że widział szramę na szyi chłopca, ale ten nie chciał nic powiedzieć.
Poszkodowany nastolatek od przyszłego tygodnia zacznie chodzić do nowej szkoły.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24