Ambasador Zambii od 14 miesięcy czeka, by Lech Kaczyński przyjął od niego listy uwierzytelniające. Bez tego nie może wykonywać swoich obowiązków. W podobnej sytuacji jest ośmiu innych dyplomatów z Azji, Afryki i Ameryki Środkowej.
Wszyscy ambasadorzy (m.in.: Jordanii, Libii i Bangladeszu) rezydują zagranicą, większość w Berlinie. Reprezentują swoje kraje w kilku europejskich stolicach. I to właśnie tym Kancelaria Prezydenta tłumaczy trudności w zorganizowaniu spotkania z dyplomatami.
To się nie zdarza nawet w krajach afrykańskich. Tadeusz Iwiński, SLD
- Trudności mają charakter czysto techniczny. Ciężko ustalić termin takiej uroczystości - tłumaczy "Dziennikowi" Tomasz Brzeziński wiceszef biura prasowego kancelarii. Natomiast szef kancelarii Piotr Kownacki na antenie Radia ZET przyznał, że sprawę zaniedbał. - Muszę uderzyć się w pierś - stwierdził samokrytycznie..
MSZ nie chce komentować sprawy, ale przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych Krzysztof Lisek z PO przyznaje, że sytuacją jest zdziwiony. - Nie wiem, dlaczego dyplomaci tak długo czekają na złożenie listów u prezydenta - mówi gazecie.
Poseł Lewicy Tadeusz Iwiński nie zostawia na prezydencie suchej nitki. - To niesłychane. Można czekać miesiąc, ale nie rok. To się nie zdarza nawet w krajach afrykańskich - oburza się.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24