- Mamy kryzys demokracji - twierdzi Lech Kaczyński. Do takiej oceny skłania go - jak mówi - "wysyp afer", który budzi jego "olbrzymie zatroskanie". Prezydent jednoznacznie ocenia też odwołanie Mariusza Kamińskiego: - Ono jest nienormalne. Prawda jest bardzo prosta: Kamiński wykrył dwie afery i za to został usunięty - ocenia. "Żartem" Lech Kaczyński nazywa też wniosek autorstwa PO o powołanie "komisji hazardowej".
Odwołanie Mariusza Kamińskiego było - według prezydenta - nienormalne z dwóch powodów. Najważniejszy to taki, że "utrata zaufania do szefa CBA przez premiera nie jest podstawą do dymisji w czasie trwania jego kadencji".
- Przerwano mu ją (…) i żeby nie wiem, jaki potok słów płynął z różnych ust, to prawda jest bardzo prosta. Mariusz Kamiński wykrył dwie afery, które dotykają wysokich rangą urzędników państwa i za to został usunięty. Żadnej innej prawdy nie ma - podkreślał Lech Kaczyński w wieczornym wywiadzie w TVP.
Na zarzut PO, że Kamiński to "polityk", a nie bezstronny szef służby, prezydent odpowiadał: - On jest ideowcem i to niektórych tak boli, ale nie mnie. Ja bym chciał mieć więcej takich ideowców - zaznaczał.
"Kabaretowym" nazwał z kolei stwierdzenie niektórych posłów Platformy, że opinia prezydenta w sprawie odwołania szefa CBA (na którą premier nie poczekał) mogła być ustna.
Komisja według PO? Żart
Od "kabaretu" niedaleko leży też zdaniem Lecha Kaczyńskiego projekt uchwały o powołaniu "komisji hazardowej", który zaproponowała PO.
- Jeśli ja słyszę, że ma być (komisja) pod przewodnictwem reprezentanta koalicji rządzącej, i że PO ma mieć w niej prawie połowę miejsc, (…) to mamy do czynienia z czymś, co można określić jako żart. Mam nadzieję, że to się nie ziści – mówił prezydent. - Najważniejsze jest to, żeby ta komisja była budowana zgodnie z zasadami – zaznaczył. U marszałka, oprócz projektu zaproponowanego przez PO, są jeszcze wnioski klubów PiS i Lewicy.
"Jest afera"
Pytany, czy mamy dziś do czynienia w Polsce z kryzysem demokracji, Lech Kaczyński odparł krótko: "Tak". Dowód na ten kryzys to między innymi "afera stoczniowa", o której istnieniu prezydent jest przekonany. Nie rozumie natomiast, dlaczego jej ujawnienie nie doprowadziło do dymisji ministra skarbu Aleksandra Grada.
– Może między Donaldem Tuskiem a ministrem jest jakaś dziwna więź – zastanawiał się. - Nie było dymisji, ale afera jest i to trzeba sobie jasno powiedzieć. Polegała ona na ustawieniu przetargu. (…) Powstaje pytanie w imię czego to czyniono? (…) Trzeba wyjaśnić tę aferę i ukarać winnych – zdiagnozował Lech Kaczyński.
Źródło: TVP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24