Premierowi - z kilkugodzinnym opóźnieniem - udało się w końcu wrócić z Afganistanu do Warszawy. Przylot opóźniła kiepska pogoda w Erywaniu, gdzie polska delegacja miała międzylądowanie na uzupełnienie paliwa.
Wracając z Afganistanu, polska delegacja z premierem i ministrem obrony narodowej Tomaszem Siemoniakiem zatrzymała się w Erywaniu. Samolot z Polakami miał tam międzylądowanie w celu uzupełnienia paliwa, ale utknął na lotnisku z powodu złej pogody. Później powrót premiera z Armenii był przesuwany. Najpierw miał wylatywać z Erywania o godz. 7, potem o godz. 10. Polska delegacja czekała na poprawę pogody - padał śnieg i pas startowy był oblodzony.
Warunki atmosferyczne nadal są złe, mimo to Tusk zdecydował się na powrót.
Tusk wraz z ministrem obrony odwiedził w czwartek polskich żołnierzy w Afganistanie, gdzie uczestniczył w ceremonii pożegnania pięciu polskich żołnierzy, którzy zginęli w środę w wyniku wybuchu miny-pułapki.
Źródło: TVN24, PAP