Sam mówi, że potrafił powstać z grobu i z wielką satysfakcją żartuje z tych, którzy ogłaszali jego polityczną śmierć. Tymczasem "syn marnotrawny" lewicy wraca w wielkim stylu. Włodzimierz Czarzasty pokonał bowiem w niedawnych wyborach na szefa mazowieckiego SLD Katarzynę Piekarką, zapewniając sobie stałą pozycję w wielkiej, politycznej grze.
Podczas gdy działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej dość głośno wyprowadzili się z Rozbratu w Warszawie, on wprowadził się tam z powrotem. Włodzimierz Czarzasty, nowy szef mazowieckiego Sojuszu, w nowej siedzibie nie ma jeszcze bowiem gabinetu, który otrzyma dopiero za dwa miesiące.
- Będziemy siedzieli z wybitnymi postaciami polskiej lewicy, Wojciechem Olejniczakiem i Ryszardem Kaliszem. Kalisza w związku z tym namówię na siłownię i basen, będzie śliczny, przystojny, szczupły, bo mądry już jest - zapewniał Czarzaszty.
"Inteligentny, błyskotliwy, solidny"
Jednak Kalisz nie chciał rozmawiać o swoim nowym partyjnym szefie. Za to chętnie wypowiadają się o nim inni politycy, zarówno z Sojuszu, jak i spoza partii.
Jak ocenił polityka przewodniczący SLD Leszek Miller, "to jest bardzo inteligentny, bardzo oczytany erudyta". Dla Jerzego Urbana, redaktora naczelnego tygodnika NIE Czarzasty jest "mądry, ambitny i w tej chwili zwycięski". Z kolei zdaniem Andrzeja Rozenka z Ruchu Palikota to "solidny, inteligentny i uparty" polityk. Dla Jacka Kurskiego (Solidarna Polska) Czarzastego wyróżnia "błyskotliwość, tupet i pewność siebie".
Muszę powiedzieć, że wtedy nie zawsze byłem mądry. W związku z tym wolę dostać w głowę, bo dostałem w głowę i być skromniejszy, chociaż twardy, niż silny i głupi Włodzimierz Czarzasty
A tej jakby Czarzastemu w ostatnim czasie trochę ubyło. Z poprzedniego politycznego wcielenia została mu jeszcze łatka człowieka nie przyjmującego krytyki. Jednak dziś to już nie ten sam Włodzimierz Czarzasty, który uchodził ponad dziesięć lat temu za jedną z najbardziej wpływowych osób w Polsce.
Jak przyznaje polityk, nie tęskni za tymi czasami, gdyż "pycha idzie zwykle z klęską". - Muszę powiedzieć, że wtedy nie zawsze byłem mądry. W związku z tym wolę dostać w głowę, bo dostałem w głowę i być skromniejszy, chociaż twardy, niż silny i głupi - stwierdził polityk.
Na sam szczyt?
Czarzasty rozpoczyna nowy rozdział swojej politycznej historii. Po latach spędzonych na, jak sam mówi, wydawaniu książek, które chciał przeczytać i kierowaniu stowarzyszeniem Ordynacka, nie poprzestanie on teraz na fotelu szefa lokalnych struktur podupadłej partii.
Jak przyznała Aleksandra Pawlicka z "Newsweeka", "wszyscy ludzie, z którymi rozmawiała przygotowując materiał o Czarzastym twierdzą, że on w tyle głowy ma, żeby zostać szefem lewicy". - Żeby jeszcze raz dać jej oddech i jeszcze raz poprowadzić, nie wiem czy do zwycięstwa, ale do odbicia się z takiej partii drugoligowej - zaznaczyła.
Podobnego zdania jest Jacek Żakowski, dziennikarzy "Polityki". - Czarzasty, podobnie jak Miller, ma ogromną chęć rewanżu. Chcieliście mnie zabić ale proszę, jestem. Nie do zabicia. Wracam, beze mnie nie ma polskiej polityki. I myślę, że on może być jeszcze ważną osobą w polskiej polityce - ocenił dziennikarz.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24