- Bogdan Klich ma u mnie pełne poparcie jeśli chodzi o negocjacje w sprawie tarczy - mówił w TVN24 Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent ubolewa jednak, że premierowi i prezydentowi tak trudno o wspólne stanowisko w negocjacjach i przekonuje, że jedynym wyjściem z impasu jest "spotkanie na szczycie" najważniejszych osób w państwie.
- To zabawne, że apelujemy o wspólną politykę europejską, a tak trudno nam o wspólną politykę polską - mówił w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską były prezydent. Aleksander Kwaśniewski nie odmawia prezydentowi i jego ministrom prawa do wypowiadania się w kwestii tarczy, ale za duży błąd uważa rozmowy z Amerykanami na ten temat za plecami rządu. To komentarz do zeszłotygodniowej wizyty za oceanem szefowej Kancelarii Prezydenta Anny Fotygi.
"Miała prawo, ale nie za plecami rządu"
- Pani Fotyga miała prawo tam jechać i rozmawiać, ale źle się stało, że pojechała tam bez uzgodnień z rządem - mówił były prezydent. Jego zdaniem, aby zaradzić "podwójnemu stanowisku" Polski w sprawie tarczy potrzebne jest jak najszybsze spotkanie prezydenta, premiera, ministra obrony, ministra spraw zagranicznych, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i szefowej Kancelarii Prezydenta.
Uczestnicy takiego spotkania powinni zdaniem Kwaśniewskiego zastanowić się przede wszystkim nad powodami, dla których warto prowadzić "spokojne negocjacje". Według byłego prezydenta nie pozbawione sensu jest czekanie na rozwój wypadków w walce o fotel prezydenta USA i na postęp w rozmowach w sprawie tarczy między Amerykanami i Rosjanami. - Trzeci element jest czysto negocjacyjny i dotyczy tego, co Polska w zamian za tarczę może uzyskać. Z tych trzech powodów popieram Bogdana Klicha za sposób prowadzenia negocjacji z Amerykanami - zaznaczał poranny gość TVN24.
Tarcza ważna, rozszerzenie NATO jeszcze ważniejsze
Kwaśniewski uważa, że w kontekście tarczy należy bardzo uważnie zastanowić się na tym, jak rozmieszczenie jej elementów wpłynie na nasze stosunki z Rosją i ewentualną decyzję Moskwy w sprawie rozszerzenia NATO o Gruzję i Ukrainę: - Prezydent bardzo zaangażował się w tę sprawę i trzeba przemyśleć teraz, czy naprawdę uda nam się wygrać z Rosjanami obie te sprawy - mówił Kwaśniewski w studio TVN24. Były prezydent podkreślił w tym miejscu jednak, że to rozszerzenie sojuszu na wschód powinno być dla nas priorytetem, choć zaznaczył, że "tarcza też jest nam potrzebna".
"Gdybym ja był prezydentem..."
Były prezydent odniósł się też do kwestii ratyfikacji przez Polskę Traktatu Lizbońskiego. W jego ocenie Lech Kaczyński postępuje źle zwlekając ze złożeniem swojego podpisu pod ratyfikacją.
- Gdybym to ja był prezydentem już dawno podpisałbym Traktat. Uważam, że Lech Kaczyński robi błąd, bo liczą się gesty – bez względu na to jaki jest dziś status prawny tego dokumentu. Nie wiemy co się stanie z Traktatem jeśli Irlandczycy nie znajdą jakiegoś kruczka prawnego, ale prezydent powinien podpisać go ceremonialnie – podkreślał Aleksander Kwaśniewski. – Lech Kaczyński ma wyłożone karty na stół, tylko niech je zagra – dodawał.
Szacunek dla Wałęsy
Aleksander Kwaśniewski stanął też w obronie Lecha Wałęsy po ostatniej publikacji historyków IPN-u Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Były prezydent twierdzi, że w czasach PRL Wałęsa działał zawsze jak niezależna jednostka i władze nigdy nie traktowały go jak współpracownika. Zdaniem Kwaśniewskiego dyskusja wokół rzekomej agenturalnej przeszłości byłego lidera Solidarności szkodzi wizerunkowi Polski. - Powinniśmy powściągnąć całą tę dyskusję. W destrukcji Wałęsy jako symbolu naszego kraju nie można się posunąć za daleko – podkreślał gość Katarzyny Kolendy-Zleskiej.
ŁOs /tr
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24