1,2 tys. żołnierzy, w tym 800 Amerykanów, już w kwietniu przyjedzie do Orzysza w województwie warmińsko-mazurskim. Do stacjonujących tu polskich wojsk lądowych dołączy bowiem batalion NATO, który ma bronić tzw. przesmyku suwalskiego. Duże nadzieje z przyjazdem żołnierzy wiążą władze miasteczka oraz właściciele lokalnych restauracji. Materiał z programu "Fakty z Zagranicy" w TVN24 BiS.
Wybór miejsca nie jest przypadkowy. Nazwane kiedyś wojskową stolicą Polski miasteczko znajduje się nieopodal tzw. przesmyku suwalskiego, korytarza łączącego granice trzech sąsiadujących z naszym krajem państw: Rosji, Białorusi i Litwy.
Obrona przesmyku ma dla Sojuszu kluczowe znaczenie w tym regionie, bo jego zajęcie byłoby równoznaczne z zablokowaniem jedynej drogi lądowej między państwami bałtyckimi a resztą sił NATO.
- Posiadanie w składzie struktury międzynarodowej grupy bojowej opartej na Amerykanach potwierdza to, jak ważny jest ten region, ale jednocześnie pokazuje, że NATO jest z nami. Nie jest to tylko pokazanie flagi, ale jest to namacalne pokazanie jednostki w tym rejonie i stacjonowanie jej stale gwarantuje wiarygodność Sojuszu - uważa płk Jarosław Groma, dowódca 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej.
Razem z Amerykanami do Orzysza przyjedzie też 70 strykerów, wozów opancerzonych znacznie lepiej wyposażonych niż te, z których korzysta w tej chwili polska armia. Obecność batalionu będzie stała, ale jej skład rotacyjny. Co dziewięć miesięcy jedną zmianę będzie zastępować kolejna.
Duże nadzieje
Od kwietnia w mazurskim miasteczku zrobi się więc bezpiecznie, a może przy okazji uda się też co nieco zarobić. - Informacja o przyjeździe ponad tysiąca żołnierzy to dla nas bardzo dobra wiadomość. Cieszymy się bardzo, ale również patrzymy na to z wielką nadzieją. Na to, że będzie to nowa szansa na rozwój naszego miasta, na nowe atrakcje, nowych ludzi i nowe przedsięwzięcia - mówi Monika Łepicka-Gij, sekretarz gminy Orzysz.
Na przyjazd żołnierzy przygotowują się właściciele lokalnej gastronomii. Zależy im, by Amerykanie mogli nie tylko zjeść, ale także poczuć się jak u siebie w domu. W tym celu niektóre restauracje wprowadziły już m.in. menu w języku angielskim. - Będą także potrawy, steki, burgery, żeby niczego im nie zabrakło. Będzie można też spróbować naszej pizzy - wylicza Dominik Lipiński z restauracji Toscana.
- Będą też kursy języka angielskiego dla personelu, żeby podnieść kwalifikacje. Żebyśmy mogli się z nimi porozumiewać w języku angielskim - dodaje.
W Orzyszu liczą na to, że powtórzy się scenariusz Anakondy. Odbywające się w czerwcu na terenie całej Polski manewry pokazały, że za przysłowiowym mundurem mogą się pojawić także pieniądze.
"Fakty z Zagranicy" codziennie od poniedziałku do piątku o godz. 19:55 na antenie TVN24 BiS
Autor: mb/tr / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS