Do Polaka, któremu w jednej z klinik w Kosowie przeszczepiono nerkę, dotarli dziennikarze Superwizjera TVN. Operację przeprowadził Yusuf Sonmez, czyli "Dr Frankenstein" - chirurg znany z przeszczepów organów pobranych od żywych dawców. Grozi mu 171 lat więzienia.
Kilka lat temu na lotnisku w stolicy Kosowa, Prisztinie, zasłabł młody Turek. Policjant zaprowadził go do lekarza na lotnisku.
W trakcie badania okazało się, że ma świeżą, ciętą ranę: ślad po operacji usunięcia nerki. Turek zeznał , że nerkę wycięto mu w prywatnej kosowskiej klinice Medicus.
Sprawę zaczęło badać Biuro Specjalne prokuratora w Prisztinie. Klinikę zamknięto, zabrano z niej wszystkich pacjentów i znalezioną dokumentację.
Ustalono, że do kliniki trafiali dawcy i biorcy z całego świata. Dawcom obiecywano pieniądze - za nerkę Turkowi, który zemdlał na lotnisku, oferowano 20 tysięcy dolarów. Bogaci biorcy płacili za operację nawet 80 tysięcy euro.
Jeden z najlepszych
Wśród nich jest Polak, do którego dotarli dziennikarze Superwizjera TVN. Miał zapłacić za nerkę pobraną od żywego dawcy. - A czego miałbym się bać? - powiedział. Tłumaczył, że kontakt do kliniki Medicus znalazł w internecie. - Sprawdziłem lekarza. Mówili mi, że to jeden z najlepszych chirurgów na świecie - wspominał. Opinię miał zasięgnąć u tureckich lekarzy.
Chodziło mu o chirurga Yusufa Sonmeza. Nazywany jest "Dr Frankenstein". Przeprowadził kilka tysięcy podobnych operacji. Za handel organami turecka prokuratura chce dla niego łącznej kary 171 lat więzienia.
Dwóch zeznaje
W Prisztinie ruszył proces innych zamieszanych w tę sprawę. Prowadzą ją międzynarodowi prawnicy, skupieni w misji Eulexu, organizacji prawników z mandatem ONZ, która pomaga stworzyć jurysdykcję w niepodległym dopiero od trzech lat Kosowie. Wszystkie poważniejsze sprawy z terenu Kosowa prowadzą prokuratorzy z Eulexu, a osądzają międzynarodowe składy sędziowskie.
Na ławie oskarżonych zasiada sześciu lekarzy, którym prokuratura zarzuca nielegalne przeszczepy i urzędnik z kosowskiego Ministerstwa Zdrowia. Według prokuratora w zamian za łapówkę bezprawnie wydał on klinice licencję na wykonywanie przeszczepów. W Kosowie nie można w ogóle prowadzić takich operacji.
Od czternastu dni proces jest na wokandzie. Orzeka w nim między innymi sędzia z Polski. To jedyna tego typu sprawa na całym świecie. Kluczowe mogą być zeznania dwóch dawców narządów, którzy zostali objęci specjalnym programem ochrony świadków.
"Cygan"
Yusuf Sonmez przed sądem w Kosowie nie stanie, gdyż nie usłyszał zarzutów. Nie zgodzono się również na jego ekstradycję do Turcji, gdzie jest oskarżony o handel ludzkimi organami. Sonmezowi w tureckim procesie grozi 171 lat więzienia. Drugi podejrzany Moshe Harel, według prokuratury organizator handlu nerkami w Prisztinie, jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym. To on miał wyszukiwać dawców. Na jego konto wpływały pieniądze.
W klinice miały odbywać się nawet dwa, trzy zabiegi transplantacji dziennie.
Źródło: "AS", "El Mundo Deportivo"