Oficjalnie polska armia posiada tysiąc czołgów. Faktycznie większość z nich jest kompletnie przestarzałych lub ciągle się psuje, informuje "Gazeta Wyborcza". Ponad połowa z maszyn jest tak stara, że niedługo zostanie całkowicie wycofana ze służby. A następców nie ma.
W polskich Wojskach Lądowych oficjalnie są trzy typy czołgów, T-72, PT-91 i Leopard 2A4. Łącznie mamy ich około tysiąca. Niestety jest to potęga tylko na papierze, a na dodatek perspektywy na przyszłość są niewesołe.
Złom na gąsienicach?
Ponad połowa naszych czołgów (541) to radziecka konstrukcja T-72 wywodząca się z przełomu lat 60. i 70. minionego wieku. Od wprowadzenia ich na stan polskiej armii ponad 30 lat temu nie przeprowadzano w nich modernizacji i prezentują zabytkowy poziom techniczny. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", około 250 z nich jest niesprawnych z powodu braku części zamiennych i dużego przebiegu. Na dodatek, według dziennika, w ciągu pięciu lat większości T-72 wyczerpią się resursy (okres przydatności sprzętu do użycia) i powinny trafić do pieców hutniczych.
Drugi najliczniejszy typ czołgów w szeregach Wojsk Lądowych to PT-91 Twardy. Jest to polska modernizacja T-72 opracowana na początku lat 90-tych. W porównaniu z pierwowzorem wymieniono między innymi jednostkę napędową, układ celowniczy i wzmocniono pancerz. Jak twierdzi "GW", dowódcy określają 232 posiadanych PT-91 jako maszyny względnie nowe, ale awaryjne. - Silniki nie wytrzymują przeciążeń, często się przegrzewają. Część tych czołgów stoi niesprawna - mówi cytowany przez "GW" były dowódca wojsk lądowych gen. broni Waldemar Skrzypczak.
Ostatni posiadany przez Polskę typ czołgu to niemieckie Leopardy 2A4. Jest to konstrukcja najnowocześniejszą, ale też najmniej liczna, bo "Leosi" jest tylko 128. Pomimo "relatywnej" nowości czołgów przekazanych nam z składów mobilizacyjnych Bundeswehry za symboliczne jedno euro, to również one wymagają modernizacji. Problemem jest to, pisze "GW", że Niemcy nie przekazali nam licencji na zmiany w konstrukcji maszyn.
Co dalej?
Zdaniem wiceministra MON odpowiedzialnego za uzbrojenie Marcina Idzika, modernizacja wojsk pancernych jest konieczna. Ponadto nie możemy zrezygnować z czołgów, ponieważ w naszym położeniu geostrategicznym są niezbędne do obrony. Niestety, jak twierdzi Idzik, wielu z obecnie posiadanych maszyn już w ogóle nie opłaca się remontować. Chodzi zwłaszcza o T-72.
Jak twierdzi "GW", MON w najbliższym czasie ma zamiar naprawiać i unowocześniać głównie "Twarde". Mają też zostać zapoczątkowane negocjacje o przekazanie Polsce licencji na modernizację Leopardów. Według "GW", MON także przygląda się pracom prowadzonym przez OBRUM w Gliwicach przy budowie nowego demonstratora platformy bojowej "Anders". Maszyna może w przyszłości trafić na uzbrojenie polskiego wojska, ale same badania przed zbudowaniem właściwego prototypu, mogą jeszcze zająć co najmniej trzy lata.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: army.mil.pl