Polska na nowo staje się kanałem przerzutowym luksusowych aut z Zachodu Europy na Wschód, do krajów byłego Związku Radzieckiego - alarmują pogranicznicy. Co ciekawe, przerzutem z reguły nie zajmują się Polacy, co utrudnia ściganie przestępstw. Rekordziści, czyli profesjonalni kurierzy, zatrzymywani są po kilka-kilkanaście razy w roku - donosi reporter "Polski i Świata".
Kradzione na Zachodzie samochody najczęściej pochodzą z Niemiec, Francji, Włoch, Belgi, Holandii i Czech. Jadą przez Polskę na wschód i z roku na rok jest ich coraz więcej.
W 2011 roku sama Straż Graniczna zatrzymała prawie 750 kradzionych pojazdów. Dwanaście miesięcy później było ich już 770. W 2013 roku - prawie o 100 więcej. Gdy dodamy do tego samochody odzyskane przez policję na terenie naszego kraju, wynik jest jeszcze bardziej alarmujący. - On nie wie co to za auto, czyje to auto, dostał od kolegi, kolega prosił aby przewieźć to auto na Litwę i to jest standardowe tłumaczenie kierowców którzy jadą kradzionymi pojazdami - mówi w rozmowie z reporterem programu "Polska i świat" funkcjonariuszka Straży Granicznej.
"Koszty zazwyczaj pokrywa szef"
Rekordziści, czyli profesjonalni kurierzy, zatrzymywani są po kilka, kilkanaście razy w roku. - Zazwyczaj takie osoby są spokojne, bo zdają sobie sprawę, że za kilka dni będą na wolności. A koszty finansowe zazwyczaj pokrywa szef - dodaje funkcjonariusz operacyjny SG. Zatrzymani na przemycie kradzionych aut to najczęściej Litwini, Białorusini, Rosjanie a także Niemcy i Włosi. Polacy w tej grupie zajmują drugie bądź trzecie miejsce. Jednak bardzo rzadko prowadzą samochody skradzione nad Wisłą. - Przesłuchując złodziei słyszymy od nich, że lepiej jest im kraść za granicą, bo tam ryzyko wpadki jest znacznie mniejsze aniżeli w Polsce - mówi Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji.
Brutalność i kradzieże, których nie było
Jednak niezależnie od narodowości można zauważyć jedną wspólną cechę grup przestępczych: rosnącą brutalność. - Dochodzi do potrąceń, do taranowania naszego sprzętu, naszych ludzi. Dochodzi coraz częściej do użycia broni palnej - mówi funkcjonariusz operacyjny Straży Granicznej. A to tylko część problemu. Dużo trudniej bowiem walczyć z kradzieżami, których nigdy nie było. - Auto, czasami także z dokumentami, jest przeprowadzane przez Polskę i idzie gdzieś dalej na Wschód. Przy czym dokumenty i kluczyki wracają potem do właściciela, który zgłasza taką kradzież - tłumaczy Mariusz Sokołowski z KGP. Po zgłoszeniu, właściciel otrzymuje odszkodowanie od ubezpieczyciela. Według szacunków policji, w Polsce jedna trzecia kradzieży to właśnie fikcje ubezpieczeniowe.
Autor: kde / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24