Policja w domu posła Prawa i Sprawiedliwości. Przemysław Czarnecki na długo zapamięta sylwestrową noc. Domowa awantura skończyła się użyciem noża. Sprawę bada policja i prokuratura, a prezes Prawa i Sprawiedliwości podobno chce wyjaśnień. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Informacje o tym, co w noworoczny poranek działo się w jego mieszkaniu, poseł Przemysław Czarnecki kwituje słowem "absurd". Swojej wersji zdarzeń nie chce opowiadać przed kamerą.
Dochodzenie prokuratorskie
- Policja przyjechała. Wiadomo, że jest postępowanie, ale ja nawet nie byłem świadkiem użycia tego noża. Ja nawet nie wiem, czy tam cokolwiek miało miejsce - powiedział w rozmowie telefonicznej z reporterem "Faktów" TVN w czwartek.
O awanturze z udziałem posła Prawa i Sprawiedliwości pierwsi poinformowali dziennikarze portalu Onet.
Według nich, w noworoczny poranek doszło do kłótni między Przemysławem Czarneckim a chrzestnym jego córki, który później miał twierdzić, że poseł zranił go nożem. Ofiara trafiła do szpitala z rozciętą ręką.
- Dochodzenie prowadzone jest w kierunku spowodowania naruszenia czynności narządu ciała. Na miejscu zdarzenia policjanci przeprowadzili czynności. Przemysław Czarnecki został poddany badaniu alkomatem, był trzeźwy. Jeszcze tego samego dnia złożył wyjaśnienia w komisariacie policji - powiedział Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Sprzeczne relacje
Trzecią osobą, która w momencie interwencji policji znajdowała się w mieszkaniu, była żona posła. Według ustaleń portalu tvn24.pl - to właśnie ona zgłosiła zdarzenie na numer alarmowy 112.
- Z relacji żony wynika, że w czasie awantury jej mąż ranił ich gościa. Druga wersja, męża, który zaprzecza, aby doszło do scysji z użyciem siły fizycznej, i trzecia wersja, mężczyzny poszkodowanego, który mówi, że nic nie pamięta - powiedział dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński.
Przemysław Czarnecki nie potwierdził ani nie zaprzeczył medialnym doniesieniom o tym, że prezes Jarosław Kaczyński miał poprosić go o pisemne wyjaśnienie sprawy. Przyznał jednak, że na potrzeby Prawa i Sprawiedliwości przygotował dokument z opisem zdarzenia.
Według niego to, do czego doszło w mieszkaniu na warszawskim Wilanowie, dotyczyło przede wszystkim jego "sytuacji rodzinnej".
- Poseł to jest osoba publiczna, a osoba publiczna podlega bardziej restrykcyjnym wymogom co do przejrzystości w życiu publicznym, więc tutaj prokuratura nie powinna zasłaniać się swoją pracą, a raczej powinna właśnie w ramach tej pracy poinformować, z jakim zdarzeniem mieliśmy do czynienia - twierdzi Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.
W dniu publikacji artykułu o tym, co miało wydarzyć się w mieszkaniu posła Czarneckiego, sprawy nie chciał komentować ani jego ojciec, europoseł PiS Ryszard Czarnecki, ani jego partyjni koledzy.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24