Już kilkadziesiąt tysięcy euro są winni polscy turyści Horskiej Zahrannej Służbie, czyli słowackiemu górskiemu pogotowiu ratunkowemu. Niektórzy nasi rodacy nie wiedzą, że za ratunek u Słowaków trzeba płacić. Inni świadomi tego, że może ich to "słono" kosztować podają fałszywe dane, by nie dostać rachunku.
Polscy turyści dyktują nam fałszywe dane. Piszą ładnie, ale zły adres i nie wiemy komu pismo doręczyć inż. Jozef Janiga, naczelnik Horskiej Záchrannej Služby
Horska Zahranna Służba, czyli słowackie górskie pogotowie ratunkowe długi polskich turystów wycenia już na kilkadziesiąt tysięcy euro.
Nawet 7 tys. euro za ratunek
Choć, jak przyznają ratownicy, problemy są też z innymi turystami - słowackimi, czy czeskimi. Od pięciu lat akcje ratunkowe po słowackiej stronie Tatr finansowane są z ubezpieczeń, ale co piąty turysta ich nie wykupuje.
- Jedni Polacy płacą, inni nie płacą. Niektórzy myślą, że nic się nie stanie, a akurat coś się wydarzy. No ale takie życie. Takie życie - mówi Brano Sikoroin, ratownik Horskiej Záchrannej Služby.
A jak nie ma ubezpieczenia, turysta płaci sam. Akcja ratunkową na Słowacji to koszt od 500 do 2 tysięcy euro. Jeśli ratownicy uruchomią śmigłowiec koszty rosną do siedmiu tysięcy euro.
Trzeba uważnie czytać umowy
Wyjeżdżając trzeba się liczyć, że za pomoc na szlakach lub stokach trzeba zapłacić nie tylko na Słowacji, ale i w innych krajach.
Jedni Polacy płacą, inni nie płacą. Niektórzy myślą, że nic się nie stanie, a akurat coś się wydarzy. No ale takie życie. Takie życie Brano Sikoroin, ratownik Horskiej Záchrannej Služby
"Potrzebuje pomocy: idziemy"
Polaków czasem myli to, że TOPR-owcy za takie akcje rachunków nie wystawiają. Od lat trwają dyskusje czy wprowadzać obowiązkowe ubezpieczenie.
- Polska jest jednym z ostatnich krajów w Europie, ale nie jedynym, gdzie pomoc w górach jak i na drogach jest bezpłatna - mówi Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Mimo zaległych rachunków słowaccy ratownicy zawsze ruszają na pomoc. - Nikogo nie pytamy czy ma ubezpieczenie. Potrzebuje pomocy: idziemy - mówi Brano Sikoroin, ratownik Horskiej Záchrannej Služby.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN