Trzej policjanci, zatrzymani w związku ze śledztwem dotyczącym porwania Krzysztofa Olewnika, nie trafią do aresztu - zdecydował olsztyński sąd. - Źle się stało dla policji i źle się stało dla nas - komentował w TVN24 pełnomocnik rodziny Olewników Ireneusz Wilk.
Ogłoszenie postanowienia sądu było jawne, natomiast uzasadnienie jest tajne. Policjanci, którzy przyjechali wesprzeć kolegów, przyjęli decyzję sądu w Olsztynie oklaskami.
- Według sądu zebrany materiał dowodowy nie wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez tych podejrzanych zarzucanych mu czynów - wyjaśnił Mirosław Orzechowski z olsztyńskiej prokuratury. Jak dodał, kierownictwo prokuratury przeanalizuje decyzję sądu i ewentualnie złoży zażalenie. Ma na to siedem dni.
Rozżalony jest obrońca rodziny Olewników. - Źle się stało dla policji, dla próby oczyszczenia szeregów, i źle się stało dla nas. Mamy obawy że ta sprawa nie będzie wyjaśniona – uważa. - Odnoszę się do decyzji sądu z szacunkiem, ale chcemy wiedzieć, jakie były przyczyny błędów w śledztwie - dodaje.
Z kolei adwokat Macieja L., Jolanty Turczynowicz-Kiryłło, uważa postanowienie sądu za w pełni uzasadnione. - Bardzo się cieszymy z decyzji sądu. Nie tylko ja, ale wszyscy policjanci, którzy w bardzo trudnych warunkach wykonują swój zawód. W każdym czasie, każdemu policjantowi można by postawić zarzut tak nieuzasadniony jak w tym przypadku - argumentowała. - Sąd podzielił nasze argumenty. Te zarzuty są po prostu nieprawidłowe i skierowane ku niewłaściwym osobom - dodała Turczynowicz-Kiryłło.
Prokuratura chciała aresztu na dwa miesiące dla podejrzanych
Prokuratura, która przedstawiła zarzuty trzem policjantom: Remigiuszowi M., Henrykowi S. i Maciejowi L. niedopełnienia obowiązków skutkujących śmiercią człowieka oraz utrudnianie śledztwa, chciała by zostali oni aresztowani na dwa miesiące.
Wcześniej rodzina Remigiusza M., szefa grupy operacyjnej, zaproponowała zamiast aresztu poręczenie majątkowe w postaci hipoteki na mieszkanie. - Mój klient nie jest bogaty, dlatego rodzina ręczy za niego w ten sposób - podkreślił obrońca.
Z kolei obrońca Macieja L., Jolanta Turczynowicz-Kieryłło powiedziała, że za jej klienta poręczyło kilkadziesiąt osób godnych zaufania.
Zadeklarowała także, że L. jest gotowy wpłacić kaucję, która będzie adekwatna do wysokości policyjnych zarobków.
Prokuratura uważa, że policjanci mieli m.in. nie sprawdzić anonimu wskazującego porywaczy oraz zataić kasetę, na której widać szefa gangu, Wojciecha F. kupującego telefon.
Żaden z funkcjonariuszy nie przyznał się do winy.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: Wilk: źle się stało, że policjanci nie trafią do aresztu/TVN24