Moje odejście z PiS to sprzeciw wobec działań podjętych w stosunku do byłych wiceprezesów partii. Chcę - jako poseł niezrzeszony - w sposób wolny i nieskrępowany działać na rzecz wyborców - oświadczył na konferencji prasowej Jerzy Polaczek.
Wcześniej były minister transportu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego potwierdził opuszczenie szeregów PiS w rozmowie z portalem tvn24.pl. - Decyzję podejmuję indywidualnie. To mój sprzeciw wobec działań, które zostały podjęte przed kongresem PiS – powiedział Polaczek.
Najpierw powinna być dyskusja, potem decyzja, a na końcu dyscyplina. Nigdy odwrotnie. Gdybym został w PiS, zaprzeczyłbym swoim zasadom. Moje odejście to nie kalkulacja związana z planami politycznymi, tylko poczucie honoru. jp2
- Trzem były wiceprezesom uniemożliwiono pracę dla dobra partii. Decyzje, jakie podjęto w ich sprawie naruszają przepisy partyjnego statutu – ocenił Polaczek. I dodał: - Znam Kazimierza Ujazdowskiego i wiem, że do końca był uczciwy wobec prezesa PiS.
W rozmowie z portalem tvn24.pl przyznał, że nie rozumie, dlaczego Jarosław Kaczyński potraktował list byłych wiceprezesów, w którym postulowali zmiany w sposobie kierowania partią, jako celowy atak na swoją osobę. Ale jak podkreślił zawsze będzie miał do niego - jako lidera politycznego - szacunek.
Według byłego ministra transportu, spory w partii będą zawsze, pytanie tylko czy rozwiązuje się je w sposób demokratyczny. - Najpierw powinna być dyskusja, potem decyzja, a na końcu dyscyplina. Nigdy odwrotnie, jak to miało miejsce w ostatnich tygodniach w PiS. Gdybym został w partii, zaprzeczyłbym swoim zasadom – podkreślił. I zapewnił: - Moje odejście to nie kalkulacja związana z planami politycznymi, tylko poczucie honoru.
"Inni też odejdą"
Polaczek nie odda poselskiego mandatu, do czego nawołują władze PiS. - Zgodnie z konstytucją mandat jest wolny. Chcę - jako poseł niezrzeszony - w sposób wolny i nieskrępowany działać na rzecz wyborców – powiedział Polaczek.
Zapewnia, że nie będzie nikogo namawiał do opuszczenia PiS. Nie wyklucza jednak, że niektórzy lokalni działacze ze Śląska – po jego decyzji - mogą się na to zdecydować.
Zapewne po spotkaniu z Ujazdowskim, do jakiego ma dojść w piątek po południu we Wrocławiu na odejście z PiS zdecyduje się część działaczy z Dolnego Śląska. Z członkostwa w PiS zrezygnował w piątek warszawski radny Wojciech Starzyński. Jak powiedział postąpił tak, bo solidaryzuje się z postulatami wewnętrznej reformy PiS. Domagał się przywrócenia byłych wiceprezesów w prawach członków PiS i dopuszczenia do udziału w kongresie.
Oficjalny list w tej sprawie do Jarosława Kaczyńskiego wystosowali m.in. Jerzy Polaczek i Piotr Krzywicki, który w czwartek odszedł z PiS. Prezes PiS zdecydowanie powiedział „nie” tej inicjatywie. Przedwczoraj z PiS odeszli Ujazdowski i Zalewski, Dorn został w partii.
Powrót do lat 90. i skłóconej prawicy
Posłanka PiS Jolanta Szczypińska decyzję Polaczka komentuje krótko: - Gdy rządziło PiS, i panowie mogli zajmować ministerialne stanowiska, to nie mieli odwagi i chęci odejść. Teraz, gdy ich ambicje i aspiracje nie mogą być realizowane, opuszczają partię. To świadczy tylko o ich koniunkturaliźmie.
Podobnie odejście Polaczka i trzech innych posłów podsumował szef klubu PiS Przemysław Gosiewski: - Kiedy rządziliśmy byli z nami, kiedy przeszliśmy do opozycji odchodzą.
Przyznał jednocześnie, że decyzja Polaczka to strata dla partii. - Jest ważną postacią na Śląsku, w geście koleżeńskim wybrał jednak odejście. Zna się przecież z Ujazdowskim i Zalewskim od kilkunastu lat - powiedział Gosiewski. I dodał: - To zła sytuacja, bo jest ona powrotem do lat 90., kiedy prawica składała się z różnych, wzajemnie zwalczających się środowisk.
mac
Źródło: tvn24.pl, nSport
Źródło zdjęcia głównego: TVN24