Manewry Anakonda 2016 to był pokaz mocy we wszystkich wojskowych odsłonach i pokaz kunsztu na wszystkich wojskowych pozycjach. Amerykanie nauczyli się od Polaków kamuflażu, my od nich obsługi wyrzutni rakiet. Wszystko działało jak szwajcarski zegarek. Materiał "Faktów" TVN.
Kiedy ponad pół tysiąca amerykańskich spadochroniarzy wsiadło do potężnych Globemasterów C-17 w Fort Brax w Karolinie Północnej, było jeszcze ciemno. Po podniebnym tankowaniu i 25 godzinach lotu generał Richard Clarke był gotowy, by stanąć na czele największej operacji desantowej, prowadzonej kiedykolwiek w naszej części Europy - tak rozpoczął się scenariusz największych od 25 lat ćwiczeń wojskowych na terenie Polski.
Przygotowani do wojny
Wzięli w niej udział żołnierze z 23 krajów, ale największą grupę stanowili Polacy i Amerykanie. - Zawsze musimy być przygotowani do wojny, albo czegoś do niej zbliżonego - mówi gen. Clarke, dowódca 82. Dywizji Powietrznodesantowej Armii Stanów Zjednoczonych. Polskich żołnierzy do manewrów przygotowywał generał Mirosław Różański, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. Przez ostatnie miesiące nie tylko planował największe od 1989 roku ćwiczenia wojskowe, ale też na własnej skórze testował możliwości bojowe polskiej armii. - Czekamy na nowy sprzęt. Chcemy, by był jak najszybciej w siłach zbrojnych. I wtedy będziemy naprawdę superligą. Dzisiaj jesteśmy pierwszą ligą - analizuje gen. Różański.
Przeciwdziałanie "zielonym ludzikom"
Oficjalnie nie mówi się, skąd miałoby pochodzić ewentualne zagrożenie. - Nie skupiajmy się na Rosji. Skupmy się na siłach naszych i sojuszników - twierdzi gen. Ben Hodges, dowódca sił amerykańskich w Europie. Jednym z głównych celów ćwiczenia było przeciwdziałanie zagrożeniom hybrydowym, czyli m.in. pojawiającym się znienacka żołnierzom bez oznaczeń, tzw "zielonym ludzikom". W manewrach brały udział m.in. polskie siły specjalne, które są naszą wizytówką w NATO. Podczas ćwiczeń Amerykanie mogli się uczyć pewnych rzeczy od naszych żołnierzy.
- Myślę, że Polacy w kamuflażu są trochę lepsi od nas. Dzięki temu możemy się od nich uczyć - przyznaje Phillip Lawson z armii Stanów Zjednoczonych. - Na pewno już nigdy więcej nie pójdziemy na wojnę w pojedynkę - deklaruje gen. Clarke i po dziesięciu dniach ćwiczeń wojskowych w Polsce możemy mieć wrażenie, że w razie czego nie zostaniemy sami.
Autor: dasz/ja / Źródło: tvn24.pl, Fakty TVN