Kontrowersyjna tablica, która zawisła na obelisku pod Strzałkowem została szybko zdjęta, ale zdążyła wzbudzić dyskusję. - Nie ma zbiegów okoliczności. To jest prowokacja, ale i pewien ruch polityczny - ocenił w "Rozmowie Rymanowskiego" Czesław Bielecki, b. kandydat na prezydenta Warszawy z listy PiS. Kto stoi za prowokacją wprost nie powiedział. Prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz również uznał, że to prowokacja, ale radził też zaczekać na wyniki śledztwa.
- Nigdy pewnie nie dojdziemy, kto za takim ruchem stoi - mówił Bielecki. Dodał jednak, że polska polityka względem Rosji jest ostatnio "pełna uśmiechów". - I za te uśmiechy spotykają nas policzki, konfuzje - mówił.
- To co stało się pod Strzałkowem, to oczywista prowokacja. I to prowokacja połączona z głupotą - odpowiedział prof. Nałęcz. Kto jego zdaniem za nią stoi? - To właśnie powinna wyjaśnić polska władza, policja i służby specjalne - tłumaczył.
Pułapka na PiS?
- Może być kilka odpowiedzi, radykałów nie brakuje, ale mógł to zrobić jakiś dowcipniś, który chciał zastawić pułapkę na PiS - kontynuował Nałęcz. - Apelowałbym o ostrożność, dopóki nie będziemy mieli wyników śledztwa. Tam gdzie liczy się racja stanu, trzeba ważyć słowa, zanim zacznie się rzucać oskarżeniami, komuś zależało, żeby skryć się w mroku anonimowości. Dlaczego ktoś, kto to zrobił, chowa się w cieniu? - dodał.
- Ostatnio podziwiałem jak pan nie przytył przy władzy, ale nawet się odchudził. Niech pan odchudzi się z sentymentów, a nabierze interesów - odpowiedział mu Czesław Bielecki. Nawiązał też do wydarzeń z kwietnia, gdy podmieniono tablicę na kamieniu pod Smoleńskiem dotyczącej Katynia. - Uważam że tamta tablica mogła być przykra dla Rosjan, bo dla nich większa część ich historii jest przykra. To było prowokacją rosyjską, to było skandaliczne, że stało się tuż przed wizytą prezydenta Komorowskiego. Istotne jest, co jest na nich napisane: w Smoleńsku była przykra prawda, w Strzałkowie było kłamstwo - tłumaczył.
Interesy, nie sentymenty
Wskazał na dysonans w polityce polsko-rosyjskiej prowadzonej z Warszawy, z jednej strony jest Komisja do Spraw Trudnych, a z drugiej są pewne gesty, które przy podejściu "wielkoruskim" mogą zostać zrozumiane jako serwilizm - powiedział i jako przykład wskazał tablicę pod Ossowem, która upamiętnia bolszewickie ofiary bitwy z 1920 roku z wojskami polskimi. - Pod Ossowem jak pod Verdun (wielka bitwa I wojny światowej - red.) ginęli żołnierze dwóch stron. Obok polskiego cmentarza leżą ci, którzy padli z ręki Polaków. Polski naród zapewnia im godny spoczynek. To jest tablica, która odchodzi od obojętności, udało się Rosję do takiej tablicy przekonać - odpowiedział Nałęcz.
- Po agresji Rosji na Gruzję trzeba się przyglądać nie przez pryzmat incydentów, a wiedzieć dalszą wizję. Jestem krytyczny, jeśli chodzi o wielkoruski imperializm i nie kieruję się sentymentami, a interesami - argumentował Bielecki.
Tablica informująca po rosyjsku o "brutalnym zamęczeniu w polskich 'obozach śmierci' czerwonoarmistów" została jeszcze w niedzielę usunięta z obelisku pod Strzałkowem, upamiętniającym 90. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Zawisła tam najprawdopodobniej zaledwie kilka lub kilkanaście godzin wcześniej.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24