Ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie miał kierowca karetki jednej z prywatnych firm zajmujących się m.in. transportem medycznym. Został zatrzymany przez policję w Boże Narodzenie, kiedy przyjechał do pracy, by wozić pacjentów. Prezes firmy w rozmowie z tvn24.pl zapewnia, że to miał być pierwszy kurs jego pracownika tego dnia.
Do zdarzenia doszło 25 grudnia w godzinach wieczornych. Kierowca firmy Triomed stawił się w stacji dializ na ulicy Koszarowej we Wrocławiu, by stamtąd odwieźć pacjentów do domów. Według relacji prezesa Artura Kępy to inny pracownik jego firmy, po tym jak dostał sygnał, że kierowca może być pod wpływem alkoholu, poprosił o interwencję policjantów.
"Ja to potępiam"
- Procedury są u nas jasne. Jeżeli jest jakikolwiek cień wątpliwości, to my to zawsze będziemy chcieli rozwiać. Jest mi przykro i ubolewam, że to się zdarzyło w mojej firmie - podkreśla Kępa.
Procedury są u nas jasne. Jeżeli jest jakikolwiek cień wątpliwości, to my to zawsze będziemy chcieli rozwiać. Jest mi przykro i ubolewam, że to się zdarzyło w mojej firmie
Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, zbadali kierowcę na zawartość alkoholu w organizmie. Okazało się, że ma ponad 2,5 promila. Informację tę potwierdził w rozmowie z nami nadkomisarz Krzysztof Zaporowski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Ostatecznie pacjentów do domów odwiozła inna karetka podstawiona przez firmę. Prezes Triomedu zapewnia, że kierowca, który chciał ich wozić pod wpływem alkoholu, zostanie zwolniony z pracy. - Nie mogę zatrudniać pracownika, który tak się zachowuje - zaznacza. I dodaje: - Jaki ja mogę mieć wpływ na zachowanie kierowców? Ja to potępiam.
Z relacji Kępy wynika też, że zatrzymany 48-latek feralnego dnia nie zdążył przewieźć żadnego pacjenta. - To jednak będziemy dopiero wyjaśniali - podkreśla Zaporowski. Od tego zależy, jakie zarzuty zostaną postawione mężczyźnie.
Za kierowanie pod wpływem alkoholu grozi mu do dwóch lat więzienia. Informację o zdarzeniu otrzymaliśmy od internauty na platformę Kontakt TVN24.
Nie pierwszy raz
Ponad rok temu prezes w podobnych słowach tłumaczył inne, choć podobne, zdarzenie z udziałem jego pracowników. W czerwcu ubiegłego roku w mediach pojawiły się zdjęcia, na których widać jak pracownicy Triomedu w służbowych ubraniach i w karetce spożywają przy otwartych drzwiach alkohol i palą papierosy.
Wyjaśnienia całej sprawy zażądał wtedy wydział zdrowia w urzędzie marszałkowskim. Kontraktów ze szpitalami marszałkowskimi na przewóz pacjentów Triomed jednak nie stracił. Pracownicy, których uwieczniono na zdjęciach stracili pracę.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24