- Jest mi przykro - powiedział dziennikarzom Robert Węgrzyn, który dziś, decyzją regionalnego sądu koleżeńskiego Platformy Obywatelskiej w Opolu, został wykluczony z partii. Poseł ma siedem dni na złożenie odwołania od tego wyroku, nie wie jeszcze, co zrobi. Wniosek o wykluczenie Węgrzyna złożyły władze regionalne PO po jego wypowiedzi o homoseksualistach. Rzecznik rządu Paweł Graś skomentował w "Kropce nad i" w TVN24, że "wypowiedź posła była na tyle karygodna, na tyle szkodząca wizerunkowi partii, że władze podjęły taką decyzję".
- Nie chcę komentować orzeczenia sądu. Żadnego orzeczenia się nie komentuje. Muszę je uszanować i zastanowić się, co dalej - powiedział Węgrzyn. - Prosiłem sąd dzisiaj o zrobienie bilansu mojej osoby. Żeby na tej wadze położyć nie tylko tę moją niefortunną wypowiedź i niestosowny żart, do którego się przyznaję i wiem, że nie powinien mieć miejsca. Ale, żeby z drugiej strony położyć moją pracę w parlamencie, w strukturach PO - wyznał poseł dodając, że miał nadzieję, iż to wpłynie na decyzję sądu koleżeńskiego.
Za "kuźwę" i kolor też
Sąd zrobił "bilans", ale chyba nie taki, jaki by chciał. Oprócz wypowiedzi o homoseksualistach, pod uwagę wzięto również m.in. wcześniejsze słowa Węgrzyna o posłance PiS Marzenie Wróbel. Podczas jednego z posiedzeń komisji śledczej ds. nacisków posłowie PO, w tym Węgrzyn, nieświadomi, że mają przed sobą włączone mikrofony, wymieniali się uwagami na temat Wróbel. - A nasza koleżanka dzisiaj będzie na komisji? - pytał Węgrzyn. - No widzisz, już się zbliża - odparł szef komisji Andrzej Czuma. Węgrzyn skwitował to słowami: "Jaki kolor ubrała jeszcze, kuźwa!" (posłanka miała tego dnia czerwony żakiet).
Komisja Etyki Poselskiej na początku grudnia zwróciła uwagę Węgrzynowi za jego wypowiedzi pod adresem posłanki PiS.
PO karze dwa razy
W poniedziałek posłowi towarzyszyli w roli obrońców m.in. Andrzej Czuma i Jerzy Kozdroń. - Nie wiemy, co było przyczyną wykluczenia – powiedział Kozdroń tłumacząc, że o uzasadnienie należy dopiero złożyć wniosek. Posłowie mają na to tydzień. Polityk PO powiedział też, że po otrzymaniu uzasadnienia, będzie namawiał Węgrzyna, by odwołał się od decyzji do sądu krajowego.
- Wypowiedź była niestosowna i wulgarna, i to jest poza sporem. Chcieliśmy żeby sąd koleżeński wziął pod uwagę, że Węgrzyn został już ukarany, bo klub go ukarał karą nagany i karą finansową. W istocie rzeczy PO karze Węgrzyna dwa razy. W demokratycznym kraju obowiązuje zasada, że nie karze się dwa razy za to samo przewinienie - argumentował Kozdroń.
Głosowanie sądu było tajne, a decyzja jest nieprawomocna. Jej uzasadnienie ma być znane w ciągu 14 dni. Przez kolejne 14 dni ma poseł na odwołanie, które w ciągu miesiąca ma trafić do sądu krajowego.
Sygnał, który da do myślenia?
Decyzję sądu komentował w "Kropce nad i" rzecznik rządu. - Wypowiedź posła była na tyle karygodna, na tyle szkodząca wizerunkowi partii, że władze podjęły taką decyzję - tłumaczył Paweł Graś. - Każde słowo rzucone żartem może wrócić kamieniem i uderza w najmniej spodziewanym momencie - dodał polityk.
Przypomniał, że Węgrzynowi przysługuje odwołanie do sądu krajowego od decyzji regionalnych władz. Czy poseł ma przyszłość w szeregach PO odpowiadał: "premier mówił wyraźnie, że nie widzi szansy kandydowania posła Węgrzyna (w nadchodzących wyborach z list PO - red.). - Widać, że regionalne struktury dały temu wyraz - podsumował Graś.
"Chętnie bym popatrzył..."
Zamieszanie dotyczy wypowiedzi Węgrzyna zaprezentowanej w TVN24 w programie "Tak jest". - Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami, to chętnie bym popatrzył - mówił wówczas poseł.
Słowa wywołały silną dezparobatę, nie tylko jego partyjnych kolegów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (Fot. Fotorzepa)