Zmiana ustawy o IPN to walka o jego odpolitycznienie, czy próba odcięcia społeczeństwa od wiedzy? PO zapowiada, że zmieni ustawę by Instytut "nie był ideologicznym mieczem", a PiS - ustami swojego prezesa - krzyczy, ze Platforma kontynuuje zamach na wolność słowa. Sprawa jest już przesądzona - projekt nowelizacji trafi do marszałka w najbliższych tygodniach.
- Proponowane przez nas zmiany mają umożliwić kolegium IPN merytoryczne, a nie polityczne nadzorowanie pracy Instytutu. Będziemy szukali takiego sposobu prawnego, który uniemożliwi, lub w radykalny sposób ograniczy wpływ partii politycznych na wybór członków kolegium - tłumaczył w sobotę po południu premier Donald Tusk. Jak zaznaczył premier, wszystko po to, by Instytut "nie był ideologicznym mieczem w rękach jakiejkolwiek opcji politycznej".
Wcześniej o zmianach w działalności IPN-u rozmawiano podczas sobotniej Krajowej Rady PO. Szef rządu w swoim wystąpieniu ostro skrytykował IPN, broniąc jednocześnie Lecha Wałęsy. Chodzi o publikację historyków Instytutu: Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza, którzy zarzucili byłemu prezydentowi agenturalną przeszłość w latach 70., a także książkę pracownika IPN Pawła Zyzaka (nie wydanej jednak przez Instytut). Napisał on, że Wałęsa miał nieślubne dziecko i był agentem SB.
- Nie może być tak, że w Polsce te żywe pomniki wspaniałej historii są plugawione mimo, że są honorowane wszędzie poza granicami Polski - mówił Tusk, a politycy PO zebrani na sali, na stojąco bili brawo i skandowali: "Lech Wałęsa, Lech Wałęsa". premier jednocześnie ostrzegał: - Jeśli ktoś będzie chciał wmówić, że to bracia Kaczyńscy, a nie Lech Wałęsa, przeskoczyli przez wysoki płot w stoczni, to i tak nikt w to nie uwierzy.
PO bije się o prawdę?
Premier podkreślił, że obecnie toczy się w Polsce wielka bitwa o prawdę. - Nie można dopuścić do tego, by ktoś historię naszego narodu, najwspanialszą kartę naszej historii pisał na nowo pod zamówienie polityczne tych, którzy mają kompleksy wynikające z ich pasywności w tamtym okresie - powiedział Tusk, ponownie nawiązując do braci Kaczyńskich.
I podkreślił, czego oczekuje od Instytutu. - Chciałbym, żeby IPN skutecznie zajął się ściganiem zbrodni komunistycznych. Dziś mamy w Polsce poczucie, że niektórzy ludzie w Instytucie zajmują się ściganiem zupełnie kogoś innego, kogoś, kto był największą ofiarą komunistycznej opresji - stwierdził Tusk.
PiS walczy o wolność słowa?
Wcześniej wicepremier Schetyna powiedział w TVN24, że kolegium IPN powinno się składać z osób, które zapewnią apolityczność, czyli badaczy i naukowców.
Jest to próba odcięcia społeczeństwa od wiedzy o tym, co stanowi korzenie teraźniejszości, źródła teraźniejszości. To jest po prostu próba odebrania praw obywatelom. Jarosław Kaczyński, prezes PiS
Proponowane przez PO zmiany w ustawie o IPN już dzisiaj ostro krytykuje PiS. Jarosław Kaczyński zaznaczył podczas sobotniej konferencji prasowej, że jeśli do nich dojdzie, to "będzie to kontynuacja zamachu na wolność słowa i wolność nauki". - Jednocześnie jest to próba odcięcia społeczeństwa od wiedzy o tym, co stanowi korzenie teraźniejszości, źródła teraźniejszości. To jest po prostu próba odebrania praw obywatelom, bo to obywatele mają prawa do informacji, niezależnie od tego, czy to się Donaldowi Tuskowi i jego kamaryli opłaca, czy też nie - argumentował były premier.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24