Lech Wałęsa odpowiada na list prezesa IPN Janusza Kurtyki. - Pan jest niepoważny albo chory, albo nie nadaje się na to stanowisko. A pisze pan bzdury – stwierdził były prezydent. Zasugerował też, że następnym krokiem IPN będzie podrabianie dokumentów na jego temat.
W ogłoszonym w środę liście otwartym do Wałęsy szef IPN napisał m.in. że ostatnia książka Pawła Zyzaka "stanowi przykład nadużycia wolności słowa, ale nie powinno to być dla nikogo pretekstem do działań zmierzających do ograniczenia swobody wypowiedzi".
"Jestem wściekły na Kurtykę"
- Panie, pan pisze bzdury w tym liście. Ja nie zamierzam i nigdy nie zamierzałem ograniczać wolności słowa, czy stosować cenzury, natomiast będę mówił o odpowiedzialności - podkreślił Lech Wałęsa. Według niego, Kurtyka "z pyłku chce zrobić agenturalność, przez jeden procent, przez jeden promil, przez nawet potknięcie", ponadto jest "niesprawiedliwy albo podstawiony, żeby zniszczyć polskie zwycięstwo i jego osobiście".
- Albo pan jest niepoważny albo chory, albo nie nadaje się na to stanowisko - tak napiszę, coś w tym duchu będę musiał mu odpowiedzieć na ten list. Jestem wściekły na niego - podkreślił Wałęsa. Były prezydent jest też oburzony, że do tej pory nie otrzymał jeszcze listu od Kurtyki. - Czy on ma kultury trochę? To ja pierwszy powinienem ten list dostać, a nie internet. Przecież tak nie wolno postępować. Listu adresowanego do mnie nie może najpierw dać do prasy - zaznaczył.
Zyzak? Niech najpierw odszczeka
Dostało się też samemu instytutowi. - A co będzie następne? Oni spróbują podrobić dokumenty. W obronie swojej będąc w potrzasku. Jestem przekonany, że spróbują. Ale zrobią to tak nieudolnie, że na tym wpadną i to będzie ich pogrzeb - mówił były prezydent.
Oferta rozmowy złożona przez Pawła Zyzaka też nie przeszła bez echa. - Najpierw niech się on kultury i szacunku nauczy i odszczeka wszystko i wycofa. A potem możemy porozmawiać, dlaczego nie, nawet chorzy potrzebują lekarza - stwierdził.
Wałęsa nadal oczekuje reakcji ze strony organów państwa. - Ja dziś apeluję, żebym mógł brać udział, żebym mógł uwierzyć w wolne i demokratyczne państwo, to niech minister sprawiedliwości, czy premier powoła jakiegoś prokuratora w Gdańsku, który te historyczne rzeczy wyjaśni, aby były one czyste i jednoznaczne, to nie będą paranoicy wypisywać różnych rzeczy i bzdur - podkreślił Wałęsa.
"Walizki jeszcze nie pakuję"
Były prezydent wyjaśnił, że jego ostatniej zapowiedzi, że wyjedzie z kraju, jeśli nie doczeka się w obronie swojego dobrego imienia pomocy ze strony instytucji państwowych, nie należało brać dosłownie. - Ja nie powiedziałem, że fizycznie wyjeżdżam. Powiedziałem w tym sensie - nie liczcie na mnie, że coś zrobię, że będę działał publicznie. To jest przenośne, a każdy pomyślał, że biorę walizkę i wyjeżdżam - wyjaśnił.
Wałęsa odniósł się też do kontroli na UJ, którą zleciła minister nauki Barbara Kudryckaw związku z pracą Zyzaka. - Rzecz idzie w dobrym kierunku - stwierdził. Jak dodał, chciałby, by minister sprawiedliwości lub inna instytucja wyznaczyła np. prokuratora, który raz na zawsze przesądziłby o zdarzeniach z jego życia, które są „podwójnie rozumiane”. - Chodzi mi np. o skok przez płot - uściślił.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Barbara Ostrowska