Tysiące nędzarzy na ulicach, panika w mieście, spalone domy, bombardowania cywilnych samolotów przez niemieckie samoloty - to II wojna światowa widziana oczyma dzieci ze szkoły w Wadowicach. Właśnie odnaleziono wypracowania uczniów sprzed 70 lat.
Autorami znalezionych wypracowań są dzieci, które uczyły się w wadowickim gimnazjum im. Marcina Wadowity od końca września 1939 r. aż do końca października, kiedy niemieckie władze okupacyjne zamknęły szkołę (tu maturę rok wcześniej zdał Karol Wojtyła).
Nauczyciel, by młodzi ludzie mogli odreagować lęk a jednocześnie utrwalili na papierze kawałek polskiej historii, dał im zadanie: napisać wypracowanie pt. „Moje wspomnienia wojenne”.
I to właśnie te prace odnaleziono w tym tygodniu w Wadowicach. - Przez przypadek, podczas porządkowania zbiorów archiwalnych parafii - mówi Piotr Wyrobiec, dyrektor Wadowickiego Centrum Kultury i jednocześnie historyk.
Przyśpieszamy kroku, bo swąd dymu nie daje nam oddychać. Co chwilę spada na ziemię przepalony słup telegraficzny, rozsypując dookoła iskry. Gdzie popatrzeć, widać las kominów, trupów bezużytecznych. Nie, tak nie wyobrażałem sobie nigdy wojny. W jednej chwili tyle tysięcy ludzi stało się nędzarzami, i to nie widząc walki i nieprzyjaciela. Gdy wychodziliśmy z miasta, ogień zeżerał jeszcze ostatki chat, wgryzał się nawet w futryny okien, zostawiając na pamiątkę popiół i cuchnący dym Fragment wypracowania jednego z uczniów wadowickiego gimnazjum
Setki stron wspomnień
Wypracowania są zszyte w grubą księgę formatu zeszytowego, mają grube oprawki robione przez introligatora. To 730 stron dziecięcych przeżyć. Ponad pół wieku przeleżały w archiwum parafialnym bazyliki Ofiarowania Najświętszej Marii Panny.
„Za Bugiem zajrzałem śmierci w oczy. Cywilni i żołnierze poruszali się traktem kolejowym. I w tym momencie napadli na nas Ukraińcy, zabijając jednego wśród nas, a jednego ciężko raniąc. Ten pan to był żyd z Wadowic. A z tej opresji ja ratowałem się znowóż ucieczką” – to fragment wypracowania Jasia Koterby, 13-latka.
Jego rodzina uciekała na Wschód, ale oparła się na linii Ribbentrop-Mołotow. Dla większości z nich był to pierwszy kontakt ze śmiercią. W brutalny sposób zakończyło się ich dzieciństwo.
„Przyśpieszamy kroku, bo swąd dymu nie daje nam oddychać. Co chwilę spada na ziemię przepalony słup telegraficzny, rozsypując dookoła iskry. Gdzie popatrzeć, widać las kominów, trupów bezużytecznych. Nie, tak nie wyobrażałem sobie nigdy wojny. W jednej chwili tyle tysięcy ludzi stało się nędzarzami, i to nie widząc walki i nieprzyjaciela. Gdy wychodziliśmy z miasta, ogień zeżerał jeszcze ostatki chat, wgryzał się nawet w futryny okien, zostawiając na pamiątkę popiół i cuchnący dym” – pisał inny z uczniów.
Chcieli uciec, ale nie mieli dokąd
To unikalne źródło. Warte wykorzystania. Wojna widziana oczami dziecka niekoniecznie musiała być postrzegana podobnie jak przez dorosłego Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego
Aż 80 relacji dotyczy ucieczki z Wadowic przed zbliżającymi się wojskami niemieckimi. Dzieci opisały też panikę w mieście, głód podczas eksodusu, bombardowania cywilnych transportów przez niemieckie samoloty. W prostych słowach, ale w niezwykle przejmujący i wzruszający sposób, przedstawiły cierpienie, strach i zniszczenia, które my znamy tylko z filmów.
Uczniowie z wadowickiego gimnazjum byli zestresowani, niektórzy prawie nieprzytomni ze strachu. Większość z nich właśnie wróciła razem z rodzicami z ucieczki, do której się rzucili mieszkańcy miasta, kiedy niemieckie pociski wybuchły na polskiej ziemi. Wtedy również ich miasto zostało zbombardowane.
Cenne materiały dla historyków
– To unikalne źródło. Warte wykorzystania. Wojna widziana oczami dziecka niekoniecznie musiała być postrzegana podobnie jak przez dorosłego – cieszy się Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Już wiadomo, że do opracowania wypracowań wezmą się historycy. Jest szansa, że jeszcze w tym roku, w 60. rocznicę wybuchu II wojny światowej, ukażą się drukiem. Zostaną także opublikowane w internecie. – Poszukujemy tamtych gimnazjalistów z Wadowic, by przekazać im kopie prac na pamiątkę - mówi dyrektor Wyrobiec.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24