- To opracowanie, które nie jest raportem, to wersja rządu Donalda Tuska raportu pani Anodiny. Miała Polaków zaboleć i tak się stało - to pierwsza reakcja PiS na prezentację zespołu Jerzego Millera. Według Antoniego Macierewicza, minister Miller podczas prezentacji kłamał, a sam dokument pełen jest fałszerstw i świadomych zatajeń.
Jak mówił na konferencji prasowej Adam Hofman z PiS, opinii publicznej nie został przedstawiony raport, a jedynie opracowanie. PiS nie uznaje dokumentu za raport, "bez dowodów, bez wraku, bez wskazania winy". Posłowie Prawa i Sprawiedliwości są również zdania, że "opracowanie" nie może być wiarygodne, bo zostało przygotowane "przez sędziów we własnej sprawie".
- Zgodnie z tym, co zapowiedział pół roku temu Miller, dokument miał zaboleć Polaków. Rzeczywiście, po tym opracowaniu wielu z nas bardziej boli. Miała być wina Polaków i teraz też zrzucił (min. Miller - red.) w swoim opracowaniu całą winę na Polaków - dodał Antoni Macierewicz. Zaznaczył, że dokument to "wersja rządu Donalda Tuska raportu pani Anodiny". Według niego, pełen jest fałszerstw i świadomych zatajeń.
Zgodnie z tym, co zapowiedział pół roku temu Miller, dokument miał zaboleć Polaków. Rzeczywiście, po tym opracowaniu wielu z nas bardziej boli. Miała być wina Polaków i teraz też zrzucił (min. Miller-red.) w swoim opracowaniu całą winę na Polaków (...) To wersja rządu Donalda Tuska raportu pani Anodiny (...). Pełen jest fałszerstw i świadomych zatajeń. Antoni Macierewicz
"Dlaczego Miller kłamie?"
Antoni Macierewicz wprost mówił, że Jerzy Miller kłamał na konferencji prasowej. - Dopuścił się kilku zaskakujących nawet jak na niego fałszerstw. Powiedziano na przykład, że bez obecności systemu ILS nie można lądować w automacie. Tymczasem na stronie 222 opracowania, jest napisane zupełnie coś innego niż to, co nam powiedział - przekonywał. Zacytował przy tym wspomniany fragment, że podobny efekt do odejścia na autopilocie "można uzyskać, gdy pomimo braku sygnałów ILS zostanie włączony tryb ABSU „Glisada” przy włączonym przełączniku „Posadka” na pulpicie PN-5". (Jak napisano w raporcie, "czynność ta powoduje jednak odłączenie kanału sterowania podłużnego ABSU „tangaż” i samolot nie jest sterowany w kanale podłużnym. Z ustaleń Komisji wynika, że możliwość ta (nieopisana w IUL) nie była znana pilotom 36 splt" - red.).
Macierewicz stwierdził, że podczas, gdy "miliony oglądają prezentację, mało kto sięgnie do dokumentu". - Dlaczego zdecydowano się okłamać opinię publiczną? - pytał.
Kolejnym dowodem na kłamstwo szefa MSWiA ma być według Macierewicza teza, że samolot do czasu uderzenia w ziemię miał wszystkie systemy sprawne. - Tymczasem w załączniku nr 2 napisane jest, że na 2 sekundy przed uderzeniem w ziemię uległ destrukcji cały system zasilania elektrycznego. Było to 17 m nad ziemia i 2 s przed uderzeniem - argumentował Macierewicz.
"Miller odpowiedzialny"
Stawiał też zarzuty samemu Jerzemu Millerowi. Jego zdaniem, szef MSWiA to jedna z najbardziej odpowiedzialnych osób w całej sprawie, jako osoba nadzorująca BOR. - Szef MSWiA nie dopełnił zadań związanych z zapewnieniem ochrony BOR na lotnisku w Smoleńsku. BOR ochrania samolot na lotnisku innym niż lotnisko krajowe, musi zatem to lotnisko sprawdzić. Gdyby funkcjonariusze Biura tam byli i sprawdzili, można by było ostrzec polski samolot, że na lotnisku nie ma warunków, by lądować - przekonywał Macierewicz. Według niego, odpowiedzialność za to spada bezpośrednio na pana Millera.
Oskarżył też Millera o to, że "próbował insynuować, iż to prezydent RP jest współodpowiedzialny za niewskazanie zapasowego lotniska". - To Moskwa nie chciała wskazać zapasowego lotniska - uważa Macierewicz. Zaznaczył też, że odpowiedzialność za brak nawigatora rosyjskiego - lidera, spada na stronę rosyjską, ale również polskie MSZ, które było przy podejmowaniu tej decyzji.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24