PiS kolejny raz ostrzega przed rzekomymi zakusami PO. - Rząd szykuje prywatyzację oświaty - straszy Prawo i Sprawiedliwość oraz związki zawodowe. MEN odpowiada, że chce ratować szkoły przed likwidacją - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Chodzi o zapisy w projekcie nowelizacji ustawy o systemie oświaty, które ułatwią stowarzyszeniom, firmom i prywatnym osobom, przejmowanie publicznych szkół od samorządów. Mówią one, że placówka, którą chciałby taki podmiot przejąć, nie musi być zlikwidowana.
Przekazana byłaby na podstawie umowy z samorządem, w drodze uchwały rady gminy, powiatu lub sejmiku województwa.
- Rząd prowadzi do prywatyzacji oświaty, bo w świetle tych zmian samorząd może oddać dużą niezagrożoną likwidacją szkołę - twierdzi Sławomir Kłosowski z Prawa i Sprawiedliwości, były wiceminister edukacji.
"Prywatyzacja w perspektywie kilku lat"
Urzędnicy MEN tłumaczą w piśmie do "Rz", że zarzuty o prywatyzacji są "nieuzasadnione". Bo samorządy nie mogą pozbyć się wszystkich szkół. Te przejęte muszą pozostać bezpłatne. Nie mogą przekształcić się w szkoły niepubliczne. A ich budynki nadal będą własnością gminy.
Ale nauczycielskie związki zawodowe twierdzą, że zapisy ustawy i bez pobierania czesnego otwierają drogę do zarabiania na publicznych szkołach, a w perspektywie kilku lat prowadzą do prywatyzacji. Każda przejęta szkoła dostanie bowiem od samorządu dotację na ucznia równą rządowej subwencji. W 2009 r. ma ona wynosić ponad 4 tys. zł rocznie - zapowiada "Rz".
Teraz możliwe jest przejęcie jedynie tych szkół, które gmina likwiduje. Zwykle są to placówki, które mają mało uczniów.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24