Miarka się przebrała. Nie możemy się godzić na niedopuszczalne wypowiedzi Bronisława Komorowskiego i łamanie przez niego zasad parlamentaryzmu - powiedział szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, uzasadniając wniosek o odwołanie marszałka Sejmu. Posłowie zajmą się tą sprawą już w środę o godz. 17.
Lista zarzutów pod adresem marszałka Komorowskiego jest bardzo długa. PiS sformułował je aż na 15 stronach. Gosiewski - wymieniając je pokrótce - podkreślał, że polityk PO nie nadaje się do tego, by być drugą osobą w państwie. Jak bowiem stwierdził, Komorowski udowadniał to wielokrotnie swoim zachowaniem, a jego ostatnia wypowiedź o prezydencie była kropką nad „i”.
Chodzi o stwierdzenie marszałka „jaka wizyta, taki zamach”, którego użył po incydencie w Gruzji, kiedy doszło do ostrzelania prezydentów Polski i Gruzji.
- To niedopuszczalne. Marszałek wypowiedział się w sposób arogancki, który wręcz wskazywałby żal, że snajper nie strzelił w kierunku głowy państwa. W tonie i charakterze, który wpisywał się w rosyjską tezę dotyczącą oceny wydarzeń w Gruzji - stwierdził Gosiewski, podkreślając że PiS miało nadzieję, iż Komorowski wycofa się z tego, co powiedział, ale tak się nie stało.
"Niech marszałek się zreflektuje"
Jako grzechy marszałka Sejmu, szef klubu PiS wymienił też łamanie zasad parlamentaryzmu i regulaminu Sejmu. - Znany jest ze swej złośliwości i niechęci wobec posłów opozycji. Jest wobec nich surowy, a toleruje skandaliczne zachowania posłów PO. Poza tym prowadzi obrady Sejmu, w taki sposób, żeby wprowadzać konflikt: komentuje wypowiedzi posłów, nie dopuszcza ich do głosu, nie zezwala na przerwy, by kluby mogły ustalić stanowisko. Zamraża również prace nad projektami ustaw zgłoszonymi przez opozycję - wyliczał Gosiewski.
Według szefa klubu PiS, na niekorzyść marszałka Sejmu przemawiają również niejasne - jak stwierdził - kontakty z byłymi oficerami WSI. - Próbował przecież dotrzeć do aneksu dotyczącego raportu z likwidacji WSI - dowodził Gosiewski.
"Nie będę się odnosił do inwektyw PiS"
PiS chce, by do głosowania nad wnioskiem o odwołanie Komorowskiego doszło jeszcze na obecnym posiedzeniu Sejmu. - Mamy nadzieję, że marszałek nie będzie się bał i uzupełni porządek obrad o ten punkt, tak by odbyła się debata nad standardami demokratycznymi w Wysokiej Izbie - powiedział Gosiewski. Wtórował mu poseł PiS Paweł Kowal. - Chcemy doprowadzić do debaty, żeby marszałek się zreflektował, jeśli chodzi o własne wypowiedzi - podkreślił Kowal.
Komorowski na konferencji prasowej, którą zwołał tuż po wystąpieniu polityków PiS, stwierdził iż nie zamierza się odnosić do ich inwektyw. - Ale ze względu na zasady, jakie wyznaję i moje zapowiedzi poddam wniosek pod głosowanie jak najszybciej, czyli jeszcze w tym tygodniu, choć póki co do mnie nie wpłynął - zadeklarował marszałek. I dodał: - Zrobię tak, mimo iż jest to duża niezręczność, w sytuacji kiedy trwają prace nad budżetem i jest zmieniany regulamin Sejmu, który wprowadzi nowe zasady odwołania marszałka - mianowicie poprzez konstruktywne wotum nieufności z wskazaniem następcy.
"Barwny język to nie powód do odwołania"
PiS nie ma szans, by przeforsować swój wniosek. Nie poprze go ani koalicja ani Lewica. - Wniosek jest polityczny, nie przyłączymy się do tej inicjatywy – powiedział szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak. I dodał: - W Sejmie potrzebny jest spokój, zwłaszcza w czasie głosowania nad ustawą budżetową. Poza tym barwny język marszałka, to nie powód, by go odwoływać.
mac/tr
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24