W ministerstwie spraw zagranicznych trwają prace nad nową ustawą o służbie zagranicznej. Zmiany przewidują m.in. wprowadzenie instytucji "tajemnicy dyplomatycznej". - Dla chronienia interesów naszego kraju i chronienia także ludzi, którzy z nami współpracują, pewne rzeczy powinny pozostać niepubliczne - przekonuje Radosław Sikorski.
Jak zaznaczył Sikorski, dzisiaj wiemy - także po urzędniczych błędach w jego własnym resorcie - że w konfrontacji z dyktaturami, dyplomacja nie może odbywać się przy otwartej kurtynie. - Dla chronienia interesów naszego kraju i chronienia także ludzi, którzy z nami współpracują, pewne rzeczy powinny pozostać niepubliczne - przekonywał. Wyjaśniał, że tajemnica dyplomatyczna byłaby użyteczna, by chronić wrażliwe informacje dotyczące udzielania pomocy rozwojowej, świadczenia pomocy polonijnej, czy formułowania stanowisk negocjacyjnych np. w Unii Europejskiej. - I o to będę prosił Sejm, wszystkie stronnictwa w parlamencie, gdyż większość partii albo już rządziła, albo ma szansę rządzić i będzie zabiegała o polski interes w Unii, o naszych rodaków na Wschodzie, o tych co walczą o demokrację na świecie i taki instrument tajemnicy dyplomatycznej będzie im też niezbędnie potrzebny - oświadczył.
Nie ma takiej możliwości
Teraz ustawa o ochronie informacji niejawnych przewiduje możliwość przypisania dokumentom klauzuli: ściśle tajne, tajne, poufne i zastrzeżone. Aby uzyskać do nich dostęp należy mieć odpowiedni certyfikat, wgląd do niektórych dokumentów możliwy jest tylko w odpowiednich "tajnych kancelariach".
Jak przekonują nasi dyplomaci, MSZ, który kontaktuje się nie tylko z podmiotami administracji rządowej w Polsce, czy za granicą, ale też np. z fundacjami czy organizacjami pomocowymi, nie ma możliwości klauzulowania informacji wrażliwych. Gdyby resort przypisał dokumentom którąś z klauzul, np. tajne, wówczas dostępu do nich nie miałyby organizacje pozarządowe.
Po co to ta tejemnica? - To rozwiązanie, które chcemy wprowadzić do nowej ustawy o służbie zagranicznej, wprowadzałoby dodatkową kategorię informacji prawnie chronionych - tłumaczy proszący o zachowanie anonimowości dyplomata.
"Tajemnica dyplomatyczna" miałaby obejmować informacje dot. spraw zagranicznych lub członkostwa Polski w UE, których udostępnienie osobom niewykonywującym zadań publicznych w tym zakresie mogłoby zagrozić realizacji naszych zadań lub osłabić pozycję negocjacyjną.
- Jeżeli prowadzimy jakieś negocjacje, to do ich zakończenia nie ujawniamy swoich instrukcji negocjacyjnych, nawet jeśli one nie są klauzulowane - podkreśla dyplomata.
MSZ powoływał się na brak specjalnej kategorii informacji wrażliwych, wyjaśniając omyłkowe przekazanie jednemu z amerykańskich portali swojej bazy danych dot. pomocy rozwojowej zawierającej m.in. kwoty na wsparcie opozycji białoruskiej.
"Wspomaganie demokracji wymaga dyskrecji" - Wspomaganie demokracji wymaga pewnej dyskrecji. Nie możemy tego robić przy otwartej kurtynie, mówiąc kogo konkretnie, jakimi sumami wspomagamy. Może się skończyć jak na Białorusi, że ludzie trafiają za kratki - podkreśla źródło.
Według niego nowa "tajemnica dyplomatyczna" byłaby też użyteczna dla organizacji przekazujących pomoc na Wschód, które niejednokrotnie dostają z różnych źródeł szczegółowe pytania dotyczące tego, komu i ile przekazały środków.
- Sprawa danych o pomocy rozwojowej, które znalazły się na jednym z amerykańskich serwerów przez karygodny błąd urzędnika (...) to tylko kolejny przykład tego, że tego typu dookreślenia, czy nowe regulacje są potrzebne - przekonuje rzecznik MSZ.
Bosacki dodaje, że dane z bazy MSZ dot. pomocy rozwojowej, które wyciekły z ministerstwa, nie mogły być klauzulowane, bo składały się w absolutnej większości z informacji z oficjalnych konkursów. - Tego nie można objąć klauzulą zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych - podkreśla rzecznik.
Po tym jak PAP ujawniła, że baza danych resortu spraw zagranicznych była przez kilka miesięcy dostępna na jednym z amerykańskich portali MSZ zwolniło odpowiedzialnego za przekazanie tych informacji urzędnika.
Po wprowadzeniu do ustawy pojęcia "tajemnicy dyplomatycznej" możliwe będzie odpowiednie oznaczanie materiałów, dzięki czemu prawdopodobieństwo ich przypadkowego przekazania na zewnątrz spadnie. Możliwe będzie też udzielenie odmownej odpowiedzi w przypadku, prośby o wgląd do takich wrażliwych dokumentów.
Za ujawnienie "tajemnicy dyplomatycznej" urzędnik ponosiłby odpowiedzialność dyscyplinarną, a niewykluczone, że również karną.
Autor: abs//bgr/kdj / Źródło: PAP