Premier Beata Szydło deklaruje, że ma ważne ustawy do przeprowadzenia w parlamencie, ale ich nie zgłasza - stwierdził w "Faktach po Faktach" przewodniczący Nowoczesnej Ryszard Petru. - Rząd nic nie robi - ocenił pierwsze 30 dni urzędowania Rady Ministrów PiS. Uznał także, że propozycje gospodarcze PiS są nietrafione. - To są dyletanci ekonomiczni - powiedział.
Petru był pytany o wtorkowe wystąpienie premier Beaty Szydło, która oskarżyła opozycję o to, że "głośno krzyczy" i "nie chodzi jej o demokrację, ale obronę własnych pozycji i wpływów".
- Po pierwsze, nie krzyczę. Po drugie, zadeklarowałem, że z przyjemnością będę uczestniczył w pracach nad kilkoma ustawami, które Prawo i Sprawiedliwość zadeklarowało w ramach expose, tylko jakoś tak się stało, że do dzisiaj żadna z tych ustaw nie wpłynęła - zaznaczył Petru.
"Puste szuflady"
Lider Nowoczesnej podkreślił, że projekty ustaw zgłoszone w tej kadencji Sejmu to wyłącznie inicjatywy poselskie albo prezydenckie, ale "na pewno nie rządowe". - Ja mam pytanie, co rząd właściwie robi, bo mam wrażenie, że nie robi nic - ocenił.
I dodał: - Zamiast zajmować się poważnymi problemami dla kraju, jak kwestia edukacji, ochrony zdrowia, nic się nie dzieje. Puste szuflady.
Petru nawiązał w ten sposób do zapowiedzi z kampanii, kiedy Beata Szydło przekonywała, że jej ekipa jest gotowa do przejęcia władzy i ma "szuflady pełne ustaw".
"Dzisiaj nie ma żadnych konsultacji"
Zdaniem Petru pierwsze 30 dni rządu nie zostało wykorzystane, a ostatnio prace Szydło i jej ministrów koncentrują się na Trybunale Konstytucyjnym. Stwierdził, że ustawa o TK została zgłoszona przez grupę posłów, by uchwalić ją jak najszybciej. Dzięki temu trybowi ominęła konsultacje międzyresortowe i konsultacje społeczne, co wymagane jest przy inicjatywach rządowych. - Przypomnę, że pani premier w kampanii wielokrotnie odwoływała się do konsultacji społecznych - powiedział Petru. - Dzisiaj nie ma żadnych konsultacji - podkreślił.
Jego zdaniem to rząd powinien "nie wstydzić się" i złożyć w Sejmie ustawę o TK. Petru przewiduje, że projekt poselski zostanie "przeprowadzony na siłę", pomimo że pojawią się krytyczne opinie ekspertów.
Petru: na podatku bankowym stracą mali przedsiębiorcy
Ryszard Petru zapowiedział, że jego ugrupowanie poprze projekt wprowadzenia tzw. podatku bankowego, o ile jego wartość zostanie ustanowiona na "poziomie europejskim", czyli znacznie niższym niż obecnie proponowany.
Przypomniał, że Nowoczesna zgłosiła poprawkę do tego projektu ustawy, by opodatkować także SKOK-i. - To jest test dla rządu i PiS-u, na ile są w stanie oderwać się od lobby, które reprezentują, czyli od lobby SKOK-ów - ocenił. - Żeby nie było tak, że te mniejsze banki, gdzie PiS ma swoje wpływy i ma nawet senatora ze SKOK-ów pana Biereckiego, nie były objęte podatkiem, a pozostałe były - zaznaczył.
Petru wyjaśnił, że efektem podatku będzie wzrost odsetek od kredytów dla małych i średnich przedsiębiorstw i zwykłych Polaków. Koszty ominą z kolei wielkie korporacje, które i tak biorą kredyty w bankach zagranicznych oraz osoby bogate i niekorzystające z kredytów.
"To są dyletanci ekonomiczni"
Nietrafiony - zdaniem Petru - jest także pomysł opodatkowania hipermarketów i ustanowienia kryterium powierzchniowego. Jego zdaniem stanie się wówczas to samo, co w Wielkiej Brytanii, czyli sieci zaczną budować markety o mniejszej powierzchni, by uniknąć opodatkowania i z biznesem z przedmieść przeniosą się do centrów miast. Zabiją tym samym - jak ocenił Petru - drobnych handlarzy.
- Ci z PiS-u, którzy to proponują, w ogóle nie rozumieją, na czym polega gospodarka - powiedział Petru. - Oni się na tym w ogóle nie znają i to widać dzisiaj jak na dłoni. Moim zdaniem w większości, niestety, to są dyletanci ekonomiczni - przekonywał.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24