Olbrzymi tłok, walka o miejsce lub jazda w toalecie - przedświąteczne podróże wagonami PKP to zazwyczaj dla pasażerów niemiłe doświadczenie. Także w tym roku bilety na najpopularniejsze trasy są już niemal całkowicie wyprzedane. Czy kolejowy koszmar się powtórzy? A może sytuację uratuje duma polskich kolei, czyli Pendolino?
Smukła sylwetka, długi stożkowaty nos, nowoczesne wnętrze i maksymalna prędkość 250 km/h. Pendolino, które po raz pierwszy wyjechało na tory 14 grudnia miało być zwiastunem prawdziwej rewolucji na polskiej kolei. Po nieco ponad tygodniu od debiutu pasażerowie są podzieleni. Jedni mówią: rewelacja, inni: PKP musi się jeszcze dużo nauczyć. Nie wspominając już o tym, że i tak jesteśmy co najmniej "50 lat za Japończykami".
Pendolino na poprawę wizerunku PKP?
W ciągu 5 dni Pendolino przewiozło ponad 45 tys. osób. W dniu debiutu pasażerowie z zainteresowaniem oglądali składy i robili sobie pamiątkowe zdjęcia. Wielu jednak od razu podkreślało, że pojawienie się szybkiego pociągu nie poprawi wizerunku polskiej kolei.
Początki tej sztandarowej inwestycji nie należały do łatwych - wystarczy przypomnieć kłopoty z przyznaniem homologacji czy awarię internetowego systemu do rezerwacji biletów.
Przed nami kolejny, coroczny, sprawdzian dla PKP - świąteczne wyjazdy. Podróżni już się martwią, że skończy się - również coroczną - katastrofą. "Na święta przyjeżdżam do Polski i chciałbym przekonać się, jak funkcjonuje Pendolino. Przeraża mnie jednak punktualność, jakość i częstość połączeń w Polsce" - napisał na Kontakt 24 internauta sproket. Obawy te mogą być uzasadnione, co potwierdza jedna z pasażerek. - W tym samym czasie, gdy ruszyło Pendolino, jechałam pociągiem z Warszawy do Szczecina. Spóźnił się, bo czekał na jakiś spóźniony pociąg na Dworcu Wschodnim. Przyjechaliśmy spóźnieni do Poznania i tam stał pociąg do Wrocławia. Spóźniony, bo czekał na nasz pociąg, który był spóźniony - relacjonowała w rozmowie z tvn24.pl Ola.
Opóźnienia, brud i brak ogrzewania
Opóźnienia (których łącznego czasu nie ma nawet sensu liczyć, na Kontakt 24 regularnie spływają informacje o 7 czy 9-godzinnym poślizgu, nawet Pendolino już pierwszego dnia odnotowało 10-minutowe spóźnienie), to nie jedyny problem podróżnych w Polsce. Jak piszą internauci, dochodzą do tego jeszcze: brud, brak ogrzewania (lub odwrotnie, włączone "na maksa"), nieczynne toalety czy też niedziałający wagon restauracyjny.
"WARS? Notorycznie nieczynny na trasie Katowice-Warszawa i odwrotnie. Zepsuty, bądź nie zdążono go podłączyć - tak tłumaczy obsługa pociągu. Sytuacja z 17-18 grudnia. Do tego bez kawy, bez herbaty, nie ma gorącej wody. Może w Pendolino jest czynny jeden WARS, dołączany do kolejnych składów" - zastanawiał się internauta MRCP1.
Sprawę pogarsza to, że pojawienie się superszybkich składów odbyło się kosztem połączeń regionalnych i podmiejskich. Zniknął m.in. tani pociąg łączący Kraków z Warszawą. "To, że zabrano ludziom możliwość wyboru pociągu to jest zwykłe łobuzerstwo. Często wyjazd do Krakowa czy Katowic był zdecydowany w ciągu kilku godzin. Nie będę 'planował' wyjazdu na miesiąc wcześniej. Posunięcie PKP traktuje jako zwykłe oszustwo" - oburzał się internauta Mapanari.
"Naprawdę nie ma się czym chwalić PKP, dekadę temu jechałem lepszymi pociągami z prędkością ponad 300km/h po Japonii, więc te 200km/h to urocze, ale nadal za wolno jak na obecny postęp technologiczny" - napisał z kolei internauta James na Kontakt24. To prawda - w Japonii superszybkie pociągi jeżdżą już od pół wieku.
Pocisk na torach
Dokładnie 1 października 1964 roku o godzinie 10 rano, kilka dni przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich w Tokio, dwie takie nowoczesne maszyny czekały na stacjach w Tokio i Osace. Były punktualnie. Od rana na peronach ustawiały się setki osób, by być świadkami tego historycznego wydarzenia, które, podobnie jak igrzyska, miało zapowiadać wzrost Japonii jako światowej potęgi gospodarczej. Napis na tablicy upamiętniającej ten dzień brzmi: "ta kolej została ukończona dzięki mądrości i wysiłkom Japończyków".
Pociąg, który nazwano "pociskiem" (od zaokrąglonego nosa i obłej sylwetki) 515-kilometrową trasę pomiędzy Tokio i Osaką pokonał w cztery godziny, osiągając prędkość ponad 220 km/h. Przejechanie tego dystansu tradycyjnym składom zajmowało wtedy 7 godzin. Tory biegły przez 108 km tuneli i ponad 3 tys. mostów, które wybudowano po to, by zmniejszyć liczbę zakrętów na trasie. Dzięki temu Shinkansen mógł się naprawdę rozpędzić, nie tworząc przy tym zagrożenia dla pasażerów.
Pierwszy na świecie szybki pociąg świętował niedawno swoje 50. urodziny. Powstał po to, by ułatwić mieszkańcom Japonii dojazd do stolicy. I rzeczywiście, pociągi-pociski sprawiły, że dla wielu osób z podmiejskich sypialni dostanie się do pracy do Tokio nie jest obecnie niczym trudnym. Co więcej, szefowie większości korporacji pokrywają pracownikom koszt takiej podróży - warunkiem jest, że nie może ona przekraczać dwóch godzin. Dzisiaj pociąg z Tokio do Osaki odjeżdża co 3 minuty, rozpędzając się na trasie do 270 km/h. Codziennie wozi ok. 420 tysięcy pasażerów.
Kolejowa sieć została rozszerzona na całą Japonię i jest cały czas rozbudowywana. Sięga od południowej wyspy Kiusiu do północnego krańca największej wyspy Honsiu. Japończycy podkreślają, że często łatwiej im się dostać do Tokio niż do najbliższego sąsiedniego miasta. Nic dziwnego - na stacji w centrum stolicy zatrzymują się 323 pociągi dziennie, a jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w 2027 roku z Nagoyi do Tokio podróżni dostaną się w zaledwie 40 minut, jadąc z prędkością do 500 kilometrów na godzinę (w tej chwili podróż na tej trasie wynosi niecałe 3 godziny). Rosną także dworce kolejowe - już nie tylko w górę, ale i w dół - najnowsze plany zakładają, że dworzec w centrum stolicy będzie ciągnął się 40 metrów pod ziemią.
Cicho i bezpiecznie
Przez 50 lat na trasie składów Shinkansen żaden z 10 miliardów pasażerów, którzy korzystali w tym czasie z usług japońskiej szybkiej kolei nie zginął, nie było żadnego śmiertelnego wypadku, a wykolejenia miały miejsce zaledwie dwukrotnie.
Na turystach pociąg-pocisk zawsze robi wrażenie. Wiem, bo sama nim jechałam kilka tygodni temu. Nie dość, że maszyny te należą do najszybszych na świecie (ich maksymalna dopuszczalna prędkość wynosi 320 km/h i jest taka sama, jak we Francji i Niemczech), to jeszcze są niezwykle ciche, hamowanie odbywa się niemal bezszelestnie. Na peronie zatrzymują się w wydzielonym sektorze - każdy wagon w swoim, ani centymetra bliżej czy dalej.
Japończycy ściśle trzymają się zasad bezpieczeństwa - nie pchają się do wejścia, tylko ustawiają się spokojnie w kolejce i czekają, by bez przepychanek wejść do środka. Strażnicy (odpowiednik naszych SOK-istów) są ubrani w nieskazitelnie czyste mundury i noszą rękawiczki. Choć nie znają zbyt dobrze angielskiego, są bardzo pomocni i kłaniają się przy każdej okazji.
W środku jest czysto, okna się nie otwierają, ale w każdym wagonie jest klimatyzacja. Współpasażerowie zachowują się bardzo cicho, rozmowy przez telefon są niemile widziane. Nikt nie krzyczy, nikt nie słucha na głos muzyki, nie dochodzą odgłosy z zewnątrz. Niektóre składy mają jeszcze wagony dla palących, trzeba o tym pamiętać, rezerwując miejsca. Komunikaty z głośników są nadawane w dwóch językach - po japońsku i po angielsku (nazwy kolejnych stacji wyświetlają się też na podwieszanych ekranach).
Spóźnień nie ma - w 2013 roku średnie roczne opóźnienie Shinkansen wynosiło 36 sekund, wliczając w to utrudnienia spowodowane trzęsieniami ziemi i tajfunami. Odjazdy kolejnych składów są planowane co do ułamka sekundy. Gdy pociąg zatrzymuje się na końcowej stacji, do środka wbiega grupka osób odpowiedzialnych za sprzątanie. Szybko (bo w zaledwie kilka minut) potrafią "ogarnąć" wnętrze, by pozostawić je bez skazy na podróż powrotną.
Szczyt komunikacyjny
Przed PKP szczyt komunikacyjny. W tym roku prognozy pogody nie przewidują opadów śniegu ani wyjątkowych mrozów, które mógłby spowodować oblodzenie kolejowych trakcji. Kryzys zimowy nam zatem nie groźny, ale czy unikniemy paraliżu? Czy obecność Pendolino na torach usprawni przedświąteczne wyjazdy?
Czekamy na wasze opinie na Kontakt24. Piszcie: kontakt24@tvn.pl, dzwońcie: + 48 22 3 24 24 24
Autor: Ewa Ostapowicz//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24(Mariusz)/TVN24