- Pamiętam jak ZOMO strzelało do robotników, pamiętam zagazowaną klatkę schodową i płonącego Lenina – pisze Katarzyna. Zupełnie inaczej pamięta to ptus: - Wyjrzałem przez okno, żeby zobaczyć wojnę. Byłem rozczarowany. Internauci tvn24.pl wspominają stan wojenny.
- No przecież, że pamiętam! – pisze dorota24. „17 m-cy do matury. Co niedziela dojeżdżałam do Teatru Ochota na zajęcia kółka teatralnego...W domu nawet nie zwróciłam uwagi na monotonny głos Jaruzela w radio. Ojciec prosił żebym została w domu. (…) Później pamiętam wigilijne ciasto... Ciocia jechała do nas z tym ciastem, ale niewiele dowiozła, bo rozdała żołnierzom na posterunku przy wyjeździe z miasta...”
Mój mąż został internowany. Nie mogłam wyjść na poszukiwanie, ponieważ zaczynała się godzina policyjna. Można tylko sobie wyobrazić co czułam w tym momencie. Chciało mi się krzyczeć z bezsilności Tamte czasy
Na nasz apel odpowiedzieliście masowo. Przysyłacie nam swoje wspomnienia, wrażenia i oceny. Część z was wspomina grudzień 1981 jako czasy mroczne, nawet tragiczne, pamięta swój strach i bezsilność.
„Krew mnie zalewa jak pisze się o Teleranku”
Internautka podpisująca się Tamte czasy pisze: „Pojawiły się czołgi i samochody pancerne. A najgorsze miało nastąpić. Pewnego dnia tuż przed Świętami Bożego Narodzenia wróciłam około 7 wieczorem do domu i zastałam pustki. Mój mąż został internowany. (...) Nie mogłam wyjść na poszukiwanie, ponieważ zaczynała się godzina policyjna. Można tylko sobie wyobrazić, co czułam w tym momencie. Chciało mi się krzyczeć z bezsilności”.
Wtóruje córka: „Gaz paraliżujący na twarzy mojej mamy, która była w ciąży. Wleczenie mojego ojca w piżamie, boso po śniegu, bo panowie zomowcy się spieszyli. Wrzaski i wyzwiska. Krew mnie zalewa jak pisze się o Teleranku”.
„Strzelaj sk..synie”
Tam i wtedy byłem świadkiem najbardziej bohaterskiego czynu jaki mi było w życiu zobaczyć. Jeden z kolegów stojąc na przeciw dowódcy ZOMO rozerwał koszulę i krzyknął strzelaj sk..synie Miki
„Nie wiedzieliśmy, co to stan wojenny, ani co z tego wynika”
Duża grupa internautów stan wojenny przywitała jako kolejną decyzję władzy, z którą trzeba nauczyć się żyć. Pisze Skorpion: „Skłamałabym, gdybym powiedziała, że bardzo się przejęliśmy, albo przestraszyliśmy. Nie wiedzieliśmy, co to stan wojenny, ani co z tego wynika. Jak to Polacy - od następnego dnia nieustannie łamaliśmy przepisy stanu wojennego”.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że bardzo się przejęliśmy albo przestraszyliśmy. Nie wiedzieliśmy co to stan wojenny ani co z tego wynika Skorpion
Ewa z Warszawy wspomina swoją dezorientację i niepewność. „Byłam wtedy w klasie maturalnej. Pomyślałam sobie "ładnie zaczyna się moja dorosłość". Przerażenie, poczucie niebezpieczeństwa i nasuwające się pytanie "co dalej?" Wojna, którą znałam tylko z filmów i czytanych książek? Trochę później dowiedziałam się, że internowano kilkunastu kolegów z mojego rocznika. Studniówka odbywała się od 17 do 21 (bo o 22 trzeba było być w domu). Na znak protestu i solidarności z internowanymi kolegami nie zaczynaliśmy od poloneza. Za wystrój sali wystarczyła nam siatka maskująca i pomarańczowy migacz służb drogowych (wtedy kojarzył nam się on z innym kolorem i inną służbą)”.
Ze świniakiem po godzinie policyjnej
Około godziny 0.15 w radio usłyszeliśmy komunikat o stanie wojennym. Z radia leciały komunikaty.... między innymi o karze śmierci za nielegalny ubój i szaber i przewożenie mięsa z nielegalnego uboju. Ze strachu wytrzeźwiałem, załadowałem swoją część świni do auta, nakryłem kurtką i w drogę do Katowic j.danowski
Komunikaty radiowe coraz bardziej krwiożercze, pokazało się wojsko na drogach. Śnieg i mróz, stacje benzynowe zamknięte albo obstawione milicją. Zaświeciła się lampka rezerwy. Benzynę, i to tylko niebieską, załatwiłem z żołnierzami za bochenek chleba i dwa kawałki pasztetu i flaszkę wódki, którą wrzuciłem do samochodu z myślą o sobie na Święta (zabrałem ją zaprzyjaźnionemu rolnikowi, temu od świń). W domu byłem około 10.00 rano. Zastałem zapłakane dzieci i żonę - ona też całą noc słuchała komunikatów i widziała w wyobraźni, jak stawiają mnie pod murem do egzekucji...
W tamte święta naprawdę wyjątkowo smakował mi schabowy”.
”Szaleliśmy na sankach”
Nam natomiast dano dodatkowe ferie. Frenetycznie szaleliśmy na sankach i słowo: "internowany" brzmiało jak miasto w Chinach Panktoss
„Wreszcie był spokój i porządek”
Jest też grupa, która wyraża wdzięczność dla generała Jaruzelskiego za wprowadzenie stanu wojennego uważając, że alternatywa byłaby gorsza. Grzegorz Aleksander pisze „Nie wiedziałem co się dzieje, ale gdy się już dowiedziałem, to całym sercem byłem za decyzją Generała Wojciecha Jaruzelskiego. Wreszcie był spokój, porządek, nawet stanie w kolejce za karpiem jakoś nie dłużyło się, a i jakoś mi zimno nie było. Generał Wojciech Jaruzelski powinien mieć pomnik w Warszawie za uratowanie nas przed kompletnym upadkiem w wyniku działania Solidarności”.
Tak samo kierowca: „Mogę tylko jedno powiedzieć, że na ulicach było bezpieczniej. Nie spotykano chuliganów, bezdomnych i pijaków. Pracowałem na trzy zmiany i poruszałem się po mieście w różnych porach i ani razu nikt mnie nie zatrzymał. Nie słyszałem strzałów i nie widziałem armat. Nawet nie odczułem, że był jakiś stan wojenny”.
Wreszcie był spokój, porządek, nawet stanie w kolejce za karpiem jakoś nie dłużyło się, a i jakoś mi zimno nie było. Generał Wojciech Jaruzelski powinien mieć pomnik w Warszawie za uratowanie nas przed kompletnym upadkiem w wyniku działania Solidarności Grzegorz Aleksander
Sznur rosyjskich czołgów
Decyzji gen. Jaruzelskiego broni także Joanna. „Byłam nastolatką. Jadąc z Moskwy pociągiem parę dni wcześniej widziałam długi sznur rosyjskich czołgów ustawionych przy granicy Rosji z Polską gotowych do ruszenia na nasz kraj. Jestem wdzięczna Generałowi Jaruzelskiemu za to, że uratował nas przed sowiecką inwazją i prawdziwą wojną. Oburzają mnie współcześni dwudziestolatkowie, którzy uważają, że mają prawo demonstrować pod domem Generała i obrzucać Go wyzwiskami”.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EastNews