- Takie działania nie spowodują, ze lekarze zawieszą protest - powiedział Krzysztof Bukiel z OZZL odnosząc się do wszczęcia postępowania ws. protestujących lekarzy przez Rzecznika Praw Pacjenta. RPP chce, żeby lekarze byli pociągani do odpowiedzialności finansowej za protest, polegający na nieprawidłowym wypisywaniu recept. Kary mogą wynieść nawet 500 tys. złotych.
Rzecznik Praw Pacjenta wszczęła dziś postępowanie wyjaśniające ws. praktyk naruszających - jej zdaniem - zbiorowe prawa pacjenta. Zastrzeżenia Krystyny Kozłowskiej budzi przybijanie przez lekarzy pieczątek z napisem "refundacja do decyzji NFZ" co jest formą protestu lekarzy ws. nowej ustawy refundacyjnej. Jak powiedziała Kozłowska, takie działania naruszają dobro pacjenta, co daje jej możliwość nakładania kar. Rzecznik zaznaczyła jednak, ze ewentualne sankcje nie będą nakładane na lekarzy, ale na zakłady opieki zdrowotnej, w których pracują.
"Lekarze działają racjonalnie"
Jak powiedział Krzysztof Bukiel na antenie TVN24, takie działania Rzecznika Praw Pacjenta nie przestraszą lekarzy. Według niego, żaden sąd nie nałoży kary, jeśli lekarze postępowali w sposób racjonalny.
Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy podkreślił także, że sposób wypisywania recept przez lekarzy nie zmieni się nawet po nowelizacji ustawy refundacyjnej. - Pieczątkę, którą przybijamy na recepcie, przybijamy po to, żeby aptekarz wiedział, że pacjentowi należy się refundacja. Jednak lekarz nie jest w stanie jej określić - zaznaczył Krzysztof Bukiel i dodał, że te obowiązki po nowelizacji ustawy przejmą od lekarzy aptekarze.
Jest jednak nadzieja na zakończenie sporu
Zapytany o zakończenie konfliktu pomiędzy lekarzami a rządem Bukiel powiedział, że aby tak się stało, muszą być spełnione pewne warunki. Według przewodniczącego nastąpi to, kiedy "lekarze nie będą musieli wpisywać kwoty refundacji, tak jak to robili do tej pory, oraz jeżeli nie będą oni karani za nie swoje winy". Bukiel podkreślił jednak, że te założenia przewiduje obecny projekt ustawy. Ale musi on zostać przyjęty.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24; PAP/Tomasz Gzell