34-letni Mariusz M. ojciec dzieci i mąż kobiety, którzy zostali w piątek zamordowani, usłyszał zarzuty. Prokuratura oskarżyła go o potrójne zabójstwo.
Prokuratura skierowała też do sądu wniosek o areszt Mariusza M. Jej rzecznik Krzysztof Kopania powiedział, że podejrzany do tej pory nie został przesłuchany. Mariusz M. przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Jak powiedział prokurator, z opinii biegłych wynika, że mężczyzna może przebywać w więziennym szpitalu.
Zabił rodzinę, próbował popełnić samobójstwo
Tragedia rozegrała się w jednym z wieżowców przy ul. Dąbrowskiego w Łodzi w piątek. Według śledczych, do zbrodni doszło w nocy lub nad ranem, bo jeszcze w czwartek wieczorem zamordowana kobieta rozmawiała przez telefon ze swoją przyjaciółką. To właśnie ona zaalarmowała policję w piątek ok. godz. 10.30, zaniepokojona tym, że nie może się skontaktować ze znajomymi, którzy nie przyszli do pracy, a ich dzieci nie pojawiły się w szkołach.
Gdy policjanci przyjechali na miejsce, mieszkanie było zamknięte. przy pomocy strażaków weszli do środka. W jednym z pokoi - w łóżkach - znaleziono zwłoki dwójki dzieci: 14-letniego chłopca i dziewięcioletniej dziewczynki. W kolejnym - ciało ich 35-letniej matki, które przykryte było kołdrą.
W trzecim pokoju znaleziono 34-letniego mężczyznę - męża i ojca. Miał obrażenia świadczące o tym, że usiłował odebrać sobie życie. Mężczyzna z ranami ciętymi na nadgarstkach trafił do jednego z łódzkich szpitali, gdzie przeszedł operację. Później przewieziony został do szpitala psychiatrycznego w Łodzi. Od kilku lat leczył się z depresji.
W związku z tragedią uczniowie łódzkich szkół, do których uczęszczały zamordowane dzieci, zostaną objęte opieką psychologa. W poniedziałek od rana w szkole podstawowej i gimnazjum pojawią się psychologowie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24